Fairbairn-Sykes nóż szturmowy, który
posiadali żołnierze Polskich Wojsk Specjalnych Commando. W walce wręcz i
do cichej eliminacji wroga komandosi używali różnorodnej broni białej,
takiej jak noże, bagnety, maczety i pałki. Podstawową był specjalnie dla
nich zaprojektowany nóż szturmowy Fairbairn-Sykes (F-S), który stał się
obok zielonego beretu jednym z symboli formacji Commando.
Bliskowschodnie commanda wykorzystywały własny rodzaj noża z
charakterystyczną rękojeścią zaopatrzoną w kastet. 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej i Cichociemni. Wykonywany był
w całości ze stali węglowej, rękojeści niekiedy bywały mosiężne,
aluminiowe lub drewniane. Przeznaczony był głównie dla oddziałów
Commando, SAS, zwiadu i rozpoznania. Początkowo znajdował się w
uzbrojeniu armii brytyjskiej, później również amerykańskiej i
kanadyjskiej. W noże Fairbairna-Sykesa była wyposażona również polska Kompania Commando, 1
Samodzielna Brygada Spadochronowa. Były
produkowane również na zamówienie francuskiej Legii Cudzoziemskiej. Pierwszy raz w historii Polskich Komandosów, noża szturmowego F&S użył na polu walki st. strz. Kaszubski zabijając niemieckiego żołnierza pod Garigliano Wbijając nóż w szyję wroga. Ratując kolegę plut. Błasiaka. Mimo, iż Niemiec ratował się strzałem i rzuconym granatem został zlikwidowany natychmiast przez st. strz. Kaszubskiego.
Symbole Polskich Komandosów Commando. Na mundurach oprócz naszywki z napisem „Poland” nosili plakietkę z
napisem „No10 Commando” oraz odznakę Dowództwa Operacji Połączonych, na
której widniała kotwica, pistolet maszynowy i orzeł symbolizujące
współpracę między marynarką wojenną, armią i siłami powietrznymi.
Na początku sierpnia 1942 roku w Londynie szef Dowództwa Operacji
Połączonych lord Louis Mountbatten złożył wizytę generałowi Władysławowi
Sikorskiemu i namówił go na utworzenie niewielkiej jednostki polskich
komandosów, która miałaby się stać częścią brytyjskich oddziałów
Commando.
Sikorski zgodził się i pod koniec sierpnia wydał stosowny rozkaz.
Jednostka miała mieć rozmiar kompanii i liczyć 86 żołnierzy, w tym 5
oficerów. Misję jej utworzenia powierzono kapitanowi Władysławowi
Smrokowskiemu – przedwojennemu oficerowi 3. Pułku Strzelców
Podhalańskich.
W Walii komandosi przeszli wstępne szkolenie, podczas którego
największy nacisk położono na ćwiczenia ogólnorozwojowe oraz
wyczerpujące marsze w pełnym rynsztunku bojowym.
Po miesiącu jednostka została przerzucona do Szkocji, gdzie w Achnacarry
niedaleko Fort William zaczęło się prawdziwe szkolenie.
Trening w Szkocji został zapamiętany przez komandosów jako prawdziwe
piekło na ziemi. Przez 20 godzin na dobę byli szkoleni w walce wręcz,
posługiwaniu się wszelkimi rodzajami broni palnej, wspinaczce
wysokogórskiej, sztuce survivalu w surowym, szkockim klimacie oraz
desancie z morza przy współpracy z Royal Navy. Ćwiczyli skoki ze
spadochronem, wypady na tyły wroga oraz szturmy na umocnione pozycje
nieprzyjaciela.
Wszystkie ćwiczenia wykonywano przy użyciu ostrej amunicji. Między
czołgającymi się w błocie komandosami wybuchały prawdziwe ładunki, a nad
głowami świstały im prawdziwe pociski.
W Międzyalianckim 10. Commando nie istniały bariery dzielące kadrę
oficerską od zwykłych żołnierzy. Wszyscy szkolili się, jedli i spędzali
czas wolny razem.
Cechował ich tak duży solidaryzm, że w sytuacji gdyby brytyjski
komandos zobaczył Polaka – kolegę z oddziału bijącego się w pubie z
Brytyjczykami z innej jednostki, natychmiast przyszedłby z pomocą jemu, a
nie swoim rodakom.
Powszechnie zaczęto nazywać ich „Zielonymi Diabłami” od koloru noszonych przez nich beretów.
W sierpniu 1943 roku jednostka została wysłana do Algierii, gdzie
przez kilka następnych miesięcy szkoliła się w walce na pustyni. W
grudniu tego samego roku polscy komandosi jako pierwsi postawili nogę na
ziemi włoskiej. Trening dobiegł końca. Przyszła pora na chrzest bojowy.
Polacy od razu zostali skierowani na front i przydzieleni do
brytyjskiej 78. Dywizji Piechoty stacjonującej w górskiej miejscowości
Capracotta. Ich zadaniem było prowadzenie dalekiego zwiadu w górach,
zbieranie informacji o pozycjach wroga i kierowanie ogniem brytyjskiej
artylerii.
Teren był bardzo nieprzychylny, usiany polami minowymi i patrolowany
przez Niemców. Wtedy też Polacy stracili pierwszego zabitego. Starszy
strzelec Franciszek Rogucki został śmiertelnie ranny, gdy sam rzucił się
na stanowisko niemieckie.
Polacy w Pescopennataro byli właściwie skazani na zagładę wobec tak
licznego przeciwnika. Jedynym wsparciem jakie otrzymali byli brytyjscy
artylerzyści stacjonujący kilka kilometrów dalej.
Mimo to kapitan Smrokowski starannie przygotował się do obrony.
Przede wszystkim zgromadził wszystkich cywili z miasteczka w budynku
kościoła, potem rozdzielił zadania dla poszczególnych plutonów. Walka
rozpoczęła się 22 grudnia 1943 roku około godziny 23:00.
Niemcy atakowali wykorzystując uformowanie terenu i nacierając
zboczem wzgórza górującego nad wioską. Podeszli tak blisko polskich
pozycji, że obrońcy nie mogli wezwać na pomoc brytyjskiej artylerii –
pociski z dział zmasakrowałyby także ich. Niemcy zaatakowali z trzech
stron. Walka trwała kilka godzin. Serie z karabinów maszynowych
przeplatały się z krzykami przerażenia dochodzącymi z niewielkiego
kościółka.
Niemcy w końcu wycofali się, by przegrupować siły. Wykorzystali to
artylerzyści, którzy rozpoczęli ostrzał przedpola. Niemcy spróbowali
jeszcze jednego szturmu, ale zostali odrzuceni przez Polaków.
„Zielone Diabły” nie straciły w tej bitwie ani jednego żołnierza. Jedynie kilku było lekko rannych.
W styczniu 1944 roku Polacy zostali wycofani z Pescopennataro i
skierowani w rejon łańcucha górskiego Aurunci z zadaniem rozpoznania i
dokonania dywersji w okolicy Castelforte, gdzie miało stacjonować
dowództwo niemieckiej dywizji piechoty. Podczas przekraczania rzeki
Garigliano komandosi napotkali silny opór nieprzyjaciela.
Wzgórza okazały się być gęsto obsadzone niemieckimi stanowiskami i
gniazdami karabinów maszynowych. Polscy komandosi musieli je likwidować
jedno po drugim. Często dochodziło do walki wręcz i na noże. Miał
wówczas miejsce niezwykle smutny wypadek.
Strzelec Zenon Kaszubski pochodzący z Poznania zabił nożem Niemca,
który celował z pistoletu do jego rannego kolegi. Kiedy przeszukał trupa
znalazł w kieszeni munduru list pisany po polsku od matki zabitego
żołnierza mieszkającej w… Poznaniu.
Polakom udało się w końcu oczyścić okoliczne wzgórza z Niemców, ale w walkach stracili 4 zabitych i ponad 20 rannych.
Po tych górskich zmaganiach kompania została wycofana w okolice
Neapolu, gdzie ranni wracali do zdrowia, a reszta szkoliła się w
desantach z morza. Wszyscy uczestnicy dotychczasowych walk zostali
wyróżnieni srebrnymi sygnetami – odtąd będą one znakiem rozpoznawczym
„starej gwardii”.
W kwietniu 1944 roku kompania udała się do Campobasso, gdzie
stacjonowało dowództwo polskiego 2. Korpusu. Tam komandosi spotkali się z
Naczelnym Wodzem generałem Kazimierzem Sosnkowskim i dowódcą 2. Korpusu
generałem Władysławem Andersem. Potem skierowano ich do Capriatti,
gdzie stan osobowy kompanii został uzupełniony 20 nowymi żołnierzami. Podczas decydującej bitwy o Monte Cassino kompania komandosów została
włączona do 5. Kresowej Dywizji Piechoty i zajęła pozycje w wąwozie
Inferno. Przydzielono do niej szwadron szturmowy z 15. Pułku Ułanów
Poznańskich tworząc oddział pod nazwą Zgrupowanie Commando pod
dowództwem majora Smrokowskiego.
Major Władysław Smrokowski - dowódca polskich komandosów.
W dniu 17 maja 1944 roku Zgrupowanie uderzyło na wzgórze Casttellone,
jednak poniosło ciężkie straty. Po wycofaniu się w nocy z 17 na 18 maja
komandosi natarli na silnie bronione wzgórze San Angelo. Szturmowali
strome kamieniste zbocze, a z góry sypał się na nich grad kul i pocisków
moździerzowych. Po ciężkiej walce zdołali opanować wzgórze tracąc 8
zabitych i ponad 50 rannych.
Na początku czerwca 1944 roku polscy komandosi zostali skierowani do
miejscowości Oratino, gdzie uzupełniono stan osobowy wcielając do
Zgrupowania 2. Kompanię Komandosów pod dowództwem porucznika Feliksa
Kępy utworzoną na bazie 111. Kompanii Ochrony Mostów i złożoną z
żołnierzy 3. Dywizji Strzelców Karpackich oraz włoskich i
jugosłowiańskich ochotników.
W lipcu Zgrupowanie Commando zostało podporządkowane taktycznie 2.
Brygadzie Pancernej, z którą wzięło udział w walkach o Anconę. 31 lipca
major Władysław Smrokowski otrzymał z rąk Naczelnego Wodza order Virtuti
Militari. Trzy dni później jednostkę wycofano na południe Włoch, gdzie
na jej bazie utworzono 2. Batalion Komandosów Zmotoryzowanych, który
wziął udział w bitwie o Bolonię.
Po wojnie większość polskich komandosów wybrała życie na emigracji.
Ppłk Smrokowski
Ppłk Smrokowski i NW gen. Sosnkowski
Ppłk Władysław Smrokowski urodził się na Orawie, małopolska, po wojnie początkowo zamieszkał w Wielkiej Brytanii, a w
1951 roku przeniósł się do Stanów Zjednoczonych. Pracował w hucie
żelaza w Chicago.
Polscy Commando
Polscy Commando
Polscy Commando
Polscy Commando
Motto Komandosów z Commando; ''Vincere Vel Mori'' - ''Zwycięstwo Lub Śmierć''
Film o Polskich Komandosach z COMMANDO
Ukończenie selekcji uprawniało Polskich Commando do noszenia symbolu Komandosów czyli noża szturmowego Fairbairn-Sykes (F-S), patka na kołnierzu oraz zaszczyt noszenia ciemno zielonego beretu
Komandos z Commando
Orzełek Polskich Komandosów z Commando
Polscy Komandos z Commando
Polski Komandos z Commando
Polski Komandos z Commando
Polski Komandos z Commando
Polski Komandos z Commando
Polski Komandos z Commando
Polski Komandos z Commando
Polski Komandos z Commando
Polski Komandos z Commando
Polski Komandos z Commando. Motto towarzyszące ciemnozielonemu beretowi Polskich Commando; Zielony beret to symbol jest taki, że gdy go nosisz, to o tym pamietaj, że żołnierzem jesteś i nie byle jakim... beret zielony- to prawie rzecz święta.
Odznaka Polskich Komandosów Commando wchodzili w skład jednostki 10
(Międzyalianckie) Commando, Polacy to 6 Kompania tej jednostki. Odznaka
symbolizuje Dowództwa Operacji Połączonych na której widnieje kotwica,
pistolet maszynowy i orzeł symbolizujące współpracę między marynarką
wojenną, armią i siłami powietrznymi.
Z Dywizji 2 Korpusu zostali wydzieleni pierwsi Polscy Komandosi,
Samodzielnej Kompanii Commando i 2 Baonu Komandosów Zmotoryzowanych
Roger Keyes twórca Commando
Gen. Robert Laycock, Szef Operacji Połączonych, 1943–1947 w tym wszystkich jednostek Commando
Komandor porucznik Philippe Kieffer pomysłodawca utworzenia jednostki 10
(Międzyalianckie) Commando do którego należeli Polscy Komandosi.
Komandor porucznik Philippe Kieffer
Ppłk Dudlley Lister dowódca 10 Międzyatlantyckiego Commando pod dowództwem którego słuzyli Polscy Komandosi z 6 Kompani Commando
Odznaka Polskich Komandosów Comando wchodzili w skład jednostki 10
(Międzyalianckie) Commando, Polacy to 6 Kompania tej jednostki. Odznaka
symbolizuje Dowództwa Operacji Połączonych na której widnieje kotwica,
pistolet maszynowy i orzeł symbolizujące współpracę między marynarką
wojenną, armią i siłami powietrznymi.
Polski Komandos z Commando w charakterystycznej czapce dla komandosów - Cap Comforter
Odznaka "Kratkowanych Lwiątek" stanowili oni trzon 1 Samodzielnej
Kompanii Commando pod dowództwem kapitana Władysława Smrokowskiego,
którzy dzielnie spisali się na szlaku bojowym we Włoszech. Dodatkowo
przeszkolono z nich ok. 30 "Cichociemnych" zrzuconych do Polski w
tajnych operacjach. Wywodzili się z 2 Batalionu Grenadierów. Pomysł
odznaki zrodził się jesienią 1940 roku w obozie Killearn. Z inicjatywy
zastępcy dowódcy batalionu ppłk dypl Zygmunta Moroziewicza powołano
zespół któremu przydzielono zadanie wykonania projektu. W skład zespołu
wchodzili: plut pchor Andrzej Madejski (architekt ze Lwowa), plut pchor
Stefan Osiecki i por. Stefan Bogdanowicz. Płk Chruściel poparł
inicjatywę i uzyskał stosowne zezwolenie od Naczelnego Wodza na jej
używanie. Interweniował też u szefa heraldyki szkockiej Lord Lyon King
of Arms o prawo do użycia kolorów królewskiego tartanu Royal Stuart.
Wybór tych barw miał w założeniu podkreślać powiązania klanu Stuartów z
rodzina Sobieskich. Rozkazem z 4 listopada 1940 roku Naczelny Wódz
zatwierdził projekt odznaki o czym oficjalnie ogłoszono 13 listopada.
Uroczyste nałożenie odznak żołnierzom batalionu odbyło się 1 grudnia.
„Kratkowane Lwiątka” (ang. "Tartan Lions").
Szkocki żołnierz w Tartanie Klanu Stewart z Bagpipes-Dudami. Do tego tartanu-kraty Stewartów nawiązali podczas szkolenia Commando w Zamku Achnacarry, Szkocja, Polscy Komandosi z Commando ponieważ z tego Klanu pochodził wnuk Króla Jana III Sobieskiego, Król Karol Edward Stuart.
Od marca 1942 roku szkolenie wszystkich oddziałów Commando zostało scentralizowane i odbywało się w specjalnie do tego stworzonym Commando Basic Training Centre (Commando Depot) w Zamku Achnacarry komendant ppłk Charles Vaughan. Kurs Commando był niezwykle rygorystyczny i musiał go przejść każdy przyszły komandos bez względu na rangę (tych którzy nie zdołali go ukończyć odsyłano z powrotem do macierzystej jednostki). Obejmował on m.in.: zaprawę fizyczną, marsze długodystansowe, wspinaczkę skalną i górską, obsługę łodzi motorowych i wiosłowych, wszelkie aspekty desantu morskiego, nawigację i orientację w terenie, taktykę, maskowanie się, przemieszczanie i walkę nocą, walkę wręcz, walkę w terenie miejskim, posługiwanie się materiałami wybuchowymi, jazdę motocyklami, samochodami osobowymi i ciężarowymi oraz pojazdami szynowymi, obsługę radiostacji, sztukę przetrwania. W 1943 roku program szkolenia został zmodyfikowany, tak aby odpowiadał nowym wymaganiom stawianym przed komandosami. Uwzględniał przywoływanie wsparcia artylerii i lotnictwa taktycznego, wspólną walkę dwóch lub więcej command, współpracę z regularnymi oddziałami armii, m.in. bronią pancerną. Do końca wojny w Achnacarry przeszkolono około 25 000 komandosów z Wielkiej Brytanii i państw sojuszniczych takich jak Polska w tym też amerykańskich rangersów.
Ppłk Charles Edward Vaughan Komendant Bazy Szkoleniowej Commando w Achnacarry
Nóż Szturmowy Fairbairn-Sykes, szkolenie Commando
Zielony Beret Polskich Komandosów z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandos z Commando, w charakterystycznej czapce dla komandosów - Cap Comforter
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Komandosi z Commando
Trening Commando, Nóż Szturmowy Fairbairn-Sykes
Trening Commando
Trening Commando i wykorzystanie Toggle ropes Commando
Trening Commando
Trening Commando
Trening Commando
Lista imienna Polskiej 1 Samodzielnej Kompani Commando.
Lista Imienna Polskich Komandosów z Commando, 2 Plutony
Atak Polskich Komandosów mapa Pescopennataro
Mapa Polskich Komandosów z Commando
Komandosi w Pescopennataro
1 grudnia 1943 6 Troop, liczący 7 oficerów oraz 84 podoficerów i szeregowych, wylądował w Tarencie w południowych Włoszech. 13 grudnia znalazł się w miasteczku Capracotta w górskim obszarze nad rzeką Sangro. Następnego dnia patrol pod dowództwem kpt. W. Smrokowskiego przekroczył rzekę jako pierwszy pododdział aliancki na tym odcinku i walką rozpoznał ugrupowanie nieprzyjaciela. W nocy z 21 na 22 grudnia w rejonie miasteczka Pescopennataro 6 Troop w zaciętym boju odparł natarcie ok. 250 niemieckich strzelców alpejskich, przechodząc tym samym swój chrzest bojowy. 10 stycznia 1944 pododdział No. 10 Commando został przesunięty na północ od Neapolu, gdzie przygotowywane było natarcie nad rzeką Garigliano. 17 stycznia, wyprzedzając natarcie piechoty brytyjskiej, zdobył stoki Monti Auruncii oraz wysłał patrole na dalekie tyły nieprzyjaciela. W bojach przy forsowaniu rzeki Garigliano 6 Troop No. 10 Commando poniósł ciężkie straty (4 zabitych i 25 rannych), w uznaniu zasług, 21 komandosów zostało udekorowanych Orderami Wojennymi Virtuti Militari i Krzyżami Walecznych osobiście przez gen. Sosnkowskiego.
Film Polscy Komandosi z Commando na Froncie Włoskim w Pescopennataro. Pożegnanie poległych Polskich Komandosów z Commando po zaciekłych walkach.
Polscy Komandosi z Commando
Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski i Polski Komandos z Commando
Odprawa Polskich Komandosów z Commando przez NW gen. Kazimierza Sosnkowskiego
Gen. Anders i dowódca Polskich Komandosów Commando ppłk Władysław Smrokowski
Gen. Władysław Anders odznacza Krzyżami Walecznych Polskich Komandosów z Commando za walki pod Grigiliano. Boiano 9 kwietnia 1944. Polscy Commando w charakterystycznym ciemno zielonym berecie dla 1 Samodzielnej Kompani
Commando. Orzełek noszony przez obecne Polskie Wojska Specjalne i Polskich Commando po
lewej stronie. Beret Commando i Wojsk Specjalnych nie posiada stopnia
wojskowego. Odróżnia to Commando i Wojska Specjalne od pozostałych Sił
Zbrojnych RP.
Znak Spadochronowy noszony przez Polskich Komandosów z Commando
Znak Spadochronowy noszony przez Polskich Komandosów z Commando, Parachutist Badge
Żołnierze polskiej 6 Kompani z jednostki 10 Commando z karabinem maszynowym Bren. Na
rękawach noszą wprowadzone w 1942 roku ujednolicone naszywki komandosów
Polscy Commando w charakterystycznym ciemno zielonym berecie dla 1 Samodzielnej Kompani
Commando. Orzełek noszony przez obecne Polskie Wojska Specjalne i Polskich Commando po
lewej stronie. Beret Commando i Wojsk Specjalnych nie posiada stopnia
wojskowego. Odróżnia to Commando i Wojska Specjalne od pozostałych Sił
Zbrojnych RP.
Szkolenie Commando
Szkot, Commando, Pipe Major T.A. Maclauchlan
Żołnierz Commando
Żołnierz Commando
Trening, Commando
Polscy Komandosi Commando
Kanadyjczyk, Commando
Toggle ropes Commando użyta w górach, specjalna lina komandosów z Commando o długości 1,8 metra. Noszona przez Komandosów wokół pasa.
Toggle ropes Commando specjalna lina komandosów z Commando o długości 1,8 metra. Noszona przez Komandosów wokół pasa
Toggle ropes Commando
Szkolenie Commando
Gen. Charles Keightley który dowodził 78 Dywizją, chwalił Polskich Commando za ich udane akcje
Polscy Commando
Polski Komandos z 10. Commando
Karabinek De Lisle
Karabin przeciwpancerny Boys
Granatnik PIAT
Pistolet Colt M1911
Karabin maszynowy Vickers K
Karabin maszynowy Vickers
Pistolet maszynowy Sten
Pistolet maszynowy Thompson
Karabin Lee-Enfield
Polski hełm MK II, używany przez Polskich Commando. Znany spod Monte Cassino
Początkowo, w przeciwieństwie do batalionów liniowych, komandosi byli pozbawieni ciężkiego uzbrojenia (nie licząc 2-calowych moździerzy). Oprócz standardowej broni strzeleckiej brytyjskiej piechoty, karabinów powtarzalnych Lee-Enfield i karabinów maszynowych Bren, używali amerykańskich pistoletów maszynowych Thompson. Podstawową bronią osobistą był pistolet Colt M1911, który przysługiwał wszystkim szarżom (w regularnych oddziałach piechoty pistolety i rewolwery były zarezerwowane dla oficerów). Podczas rajdów i operacji dywersyjnych do likwidacji wartowników wykorzystywany był specjalny karabinek De Lisle lub pistolet maszynowy Sten z dołączonym tłumikiem. Strzelcy wyborowi, których commando posiadało więcej niż zwykły batalion piechoty, zaopatrzeni byli w karabiny Lee-Enfield No. 3 Mark 1 (T), w 1942 roku wyparte przez wersję No. 4 Mark 1 (T). Dopiero po reorganizacji oddziałów komandosów, pod koniec 1943 roku w każdym commando utworzono kompanię broni ciężkiej. Składała się ona z sekcji karabinów maszynowych Vickers (podczas walk w zachodniej Europie komandosi korzystali też z bardziej szybkostrzelnej lotniczej wersji K oraz sekcji średnich 3-calowych moździerzy. Siła ognia została dodatkowo wzmocniona poprzez zwiększenie w pododdziałach liczby lekkich 2-calowych moździerzy i km-ów Bren. Za broń przeciwpancerną służyły granatniki PIAT, które zastąpiły wcześniej używane rusznice Boys. Do niszczenia umocnień i oczyszczania domów korzystano też ze zdobycznych Panzerfaustów.
Entrenching Tool Commando, służył Polskim Komandosom do eliminacji
przeciwnika, obrony przed nim, wykrywaniu min, walki i pokonywania
przeszkód oraz zapewnienia sobie odpowiedniego miejsca w terenie
Entrenching Tool Commando, służył Polskim Komandosom do eliminacji przeciwnika, obrony przed nim, wykrywaniu min, walki i pokonywania przeszkód oraz zapewnienia sobie odpowiedniego miejsca w terenie
Nóż Commando, BC - 41.
Commando, Fairbairn-Sykes nóż szturmowy
Commando Memorial
Commando Memorial − pomnik ku czci w tym Polskich komandosów koło Spean Bridge w Szkoci. Napis na pomniku głosi; "W
pamięci żołnierzy i oficerów z komandosów, którzy zginęli w czasie II
wojny światowej 1939-1945. Ten kraj był Ich poligonem".
Komandosi w charakterystycznej czapce dla komandosów - Cap Comforter
strz. Władysław POGORZELSKI, ur. 14 VI 1920r. Schonwiese (Niemcy), poległ nad rzeką Gaiana 19 IV 1945r., po ekshumacji pochowany na Cmentarzu Polskim w Bolognii, grób 7-G-7. ekshumowany na Francuski cmentarz w Rzymie
Polscy Komandosi z Commando, 1948 r. wFarsley, Yorkshire1948
Orzełek Wojsk Specjalnych, Poland
Beret ciemno
zielony Polskich Wojsk Specjalnych noszony jest przez żołnierzy;
Dowództwa Wojsk Specjalnych, Jednostki Wojskowej Komandosów, Jednostki
Wojskowej NIL, Jednostki Wojskowej AGAT. Beret ciemno zielony, stał się
symbolem ochotniczej służby w trudnej i wszechstronnej broni, jaką były
Polskie oddziały Commando i był specjalnie ceniony, jako znak je
wyróżniający. Polscy komandosi od koloru beretów nazwani zostali
"zielonymi diabłami". Pozwala to dziś na dopełnienie dziedziczonych
tradycji obecnych Wojsk Specjalnych w Polsce i 1 Samodzielnej Kompani
Commando. Jest szczególnym wyróżnikiem dla żołnierzy Wojsk Specjalnych.
Odznaka rozpoznawcza JWK od 2014 r
Odznaka
Jednostki Wojskowej Komandosów, której Zespół Bojowy ''B'' dzierży
tradycję Polskich Komandosów z Jednostki 10. Międzyatlantyckiego
Commando, Polskiej 6. Kompani, No. 10 Commando, 6 Troop. 1 Samodzielna
Kompania Commando
JW Komandosów z Lublińca
Żołnierze JW Komandosów, Zespół Bojowy ''B'' i symbol Polskich Commando
JW Komandosów
JW Komandosów
Dudziarz Bill Millin, Komandos który szkolił się z Polskimi
Commando.jest legendą Komandosów. Zasłyną podczas D-Day, gdy jego
Jednostka Commando wylądowała na Francuskiej Plaży Sword w Normandii,
Operacja Overlord 6 czerwca 1944. Ich zadaniem było oczyszczenie plaży
dla piechoty co im się udało. Dudziarz Bill grał zagrzewając do ataku
komandosów mimo ostrzału i snajperskich kul nie przestał. Niemcy
myśleli, że jest szalony, ale on swą odwagą przeszedł do historii. 8
czerwca 2013 na tej plaży, gdzie wylądowali zostanie odsłonięty jego
pomnik
ANDRZEJ WERENICZ , MI PADRE , SE PRESENTO COMO VOLUNTARIO DESDE ARGENTINA , INTEGRO LA 10A COMPANIA DE COMMANDO , 6TO BATALLON ( POLACO ), SOY EL HIJO ANTONIO Y RESIDO EN BUENOS AIRES ARGENTINA , MI PADRE DESPUES DE LA GUERRA SE ESTABLECIO NUEVAMENTE CON SUS PADRES EN LA CLOTILDE, PROVINCIA DEL CHACO , ARGENTINA Y FUE UN AGRICILTOR DEL ALGODON , EN EL AÑO 1970 SE RADICA EN LANUS OESTE , BUENOS AIRES Y TRABAJA EN TALLERES METALURGICOS , FALLECE EN EL AÑO 1981 Y SUS RESTOS DESCANSAN EN EL CEMENTERIO BRITANICO DE LLAVALLOL , PROVINCIA DE BUENOS AIRES , DONDE TAMBIEN HAY PILOTOS , Y SOLDADOS DE LA SEGUNDA GUERRA MUNDIAL, ESTE ES UN RESUMEN DE MI PADRE , AGRADEZCO LOS DATOS Y PUBLICACIONES CON TANTO VALOR HISTORICO DE NUESTROS HEROES......ANTONIO WERENICZ , BUENOS AIRES , ARGENTINA , 06 DE FEBRERO DEL 2020...
ANDRZEJ WERENICZ , MI PADRE , SE PRESENTO COMO VOLUNTARIO DESDE ARGENTINA , INTEGRO LA 10A COMPANIA DE COMMANDO , 6TO BATALLON ( POLACO ), SOY EL HIJO ANTONIO Y RESIDO EN BUENOS AIRES ARGENTINA , MI PADRE DESPUES DE LA GUERRA SE ESTABLECIO NUEVAMENTE CON SUS PADRES EN LA CLOTILDE, PROVINCIA DEL CHACO , ARGENTINA Y FUE UN AGRICILTOR DEL ALGODON , EN EL AÑO 1970 SE RADICA EN LANUS OESTE , BUENOS AIRES Y TRABAJA EN TALLERES METALURGICOS , FALLECE EN EL AÑO 1981 Y SUS RESTOS DESCANSAN EN EL CEMENTERIO BRITANICO DE LLAVALLOL , PROVINCIA DE BUENOS AIRES , DONDE TAMBIEN HAY PILOTOS , Y SOLDADOS DE LA SEGUNDA GUERRA MUNDIAL, ESTE ES UN RESUMEN DE MI PADRE , AGRADEZCO LOS DATOS Y PUBLICACIONES CON TANTO VALOR HISTORICO DE NUESTROS HEROES......ANTONIO WERENICZ , BUENOS AIRES , ARGENTINA , 06 DE FEBRERO DEL 2020...
OdpowiedzUsuń