.
..~ WSTĄP DO 11 MAŁOPOLSKIEJ BRYGADY OBRONY TERYTORIALNEJ im. gen. bryg. Leopolda OKULICKIEGO, ps. „Niedźwiadek” ul. Krakowska 2, 30-901 Kraków Rząska,
tel. 261-133-203

czwartek

Milanówek, Mały Londyn

MAŁY LONDYN - Stolica Kraju Milanówek ul. Fiderkiewicza 16 willa Stefania to w tym domu generał Leopold Okulicki wraz z Cywilnymi Władzami Polskiego Państwa Podziemnego odbywał narady. Mieściła się tam również konspiracyjna
kawiarnia ''U Aktorek''




Po przejściu frontu generał Okulicki zamieszkał nad barem ''U Aktorek'' willa Stefania w Milanówku określanym ''Maleńkim Londynem'' pod nazwiskiem Stefan Stolarski , ogrodnik .





Magdalena Grochowska Złota łyżeczko, żegnaj! Milanówek to był "mały Londyn". Na przełomie 1944/45 roku ściągali tu politycy niepodległej Polski, konspiratorzy. Siadywali "U Aktorek"[1]. 10 minut drogi dalej zainstalowało się NKWD.[2] Były to małe stoliki,kwadratowe i okrągłe, z błyszczącą albo obdartą politurą. Tyle przeróżnych sprzętów nazbierało się w milanowskim mieszkaniu Małcużyńskich podczas wojny. Więc sześć stolików znaleziono bez trudu i ustawiono na werandzie w dwóch rzędach. Na ścianach zawisły rysunki Eryka Lipińskiego. Goście spoglądali na ogród. Dziwili się liściom - przez dwa letnie miesiące 1944 roku widzieli tylko płonącą Warszawę. Ten ogień, który wciąż nie dogasał, próbowali teraz zalewać bimbrem. Karol Małcużyński dostarczał go regularnie z bimbrowni Dobrowolskiego. Ale przede wszystkim byli głodni. Profesor Borys Łapicki, ojciec Andrzeja, pojawił się w kawiarni "U Aktorek" przy Grudowskiej 6 w Milanówku, jako jeden z pierwszych uciekinierów ze stolicy. Dostał befsztyk i łóżko. Babki kajmakowe Te kobiety roztaczały woń nie piwnicy, ani kanału, tylko życia, więc wszystkim było wesoło i interes kwitł. Poza tym - były z klasą. Ewa Bonacka, znana aktorka, żona plastyka Daszewskiego. Zmarła niedawno. Pomysł kawiarni był jej, werandę z salonem zaoferowała Teresa Minkiewicz, córka Małcużyńskich. Zajmowała z ojcem i bratem Karolem parter willi przy Grudowskiej 6. Umowę pomiędzy obiema wspólniczkami spisał sąsiad, mecenas Zdzitowiecki. Osiem miesięcy później w kwietniu 1945 roku, mecenas spotkał nieopodal willi powracającego z Łodzi Władysława Minkiewicza, męża Teresy. - Kocioł - rzucił przez ramię. Równym krokiem Minkiewicz minął dom, w którym NKWD od dwóch tygodni przetrzymywano jego żonę. Anna Borey, śpiewaczka. Kelnerka. W salonie stał fortepian, przy którym organizowała koncerty. Grali Zofia Rabcewiczowa, Władysław Raczkowski, recytowali Elżbieta Barszczewska, Marian Wyrzykowski, Jan Nowicki. Przysłuchiwali się Iwaszkiewicz, Brzechwa, Tadeusz Bocheński. Potem wyszła za mąż za dyplomatę. Była profesorem w Wyższej Szkole Muzycznej w Sopocie. Cztery lata temu zmarła na serce. Ewa Kunina, aktorka, żona rzeźbiarza. Szefowa kuchni. Miała piękne oczy, a w nich ogromne zmieszanie, gdy Teresa Minkiewicz spostrzegła polędwicę, którą Ewa wynosiła dla męża. Kuna był wygłodzony. Teresa udała, ze nic się nie stało. Barbara Kostrzewska, śpiewaczka. Kelnerka, adorowana - łatwo było wtedy o miłość - przez tajemniczego Zbigniewa Woronicza. To on - zdaniem Władysława Minkiewicza - pośredniczył w przekazaniu listów od płk. Pimienowa przywódcom polskiego państwa podziemnego. Byłby zatem pierwszym ogniwem łańcucha wydarzeń, których finał rozegrał się w Moskwie na procesie szesnastu? Barbara śpiewała na werandzie, śpiewała też - przetrzymywana kilka miesięcy później - na strychu domu na Pradze, gdzie NKWD zaimprowizowało więzienie. - I ty tutaj? - krzyknęła przerażona, gdy żołnierz wprowadził Teresę Minkiewicz, prosto z kotła w Milanówku. Sukienka na jej brzuchu wznosiła się wysoko. Teresa była w siódmym miesiącu ciąży. Później Barbara kierowała operetka w Lublinie i Wrocławiu. Straciła syna, ale wciąż śpiewała. Pokonał ją nowotwór pod koniec lat 80. Krystyna Minkiewicz, dziś Kutzner, siostra Władysława, kelnerka. Wyniosła z powstania samą skórę i kości oraz wszy, lecz na polędwicy szybko przeistoczyła się w damę. Babeczki kajmakowe piekła żona znanego architekta, pani Urbanowiczowa. Były pyszne. Londyn w Milanówku Haneczka - Anna Hebanowska - pięcioletnia córka Teresy i Władysława Minkiewiczów, wałęsała się między stolikami, objadywała się ciastem i nie sypiała do północy. Jej zauroczenie Leopoldem Okulickim było odwzajemnione - ona wypatrywała go na ścieżce w ogrodzie, a gdy generał się pojawił, krzyczała na całą kawiarnię: - O, pan Piotrowski idzie! On wręczał jej paczuszki ze słodyczami i zasiadał z dziadziem Małcużyńskim do szachów. Podziemie sprowadził na Grudowską Władysław Minkiewicz. Był zastępcą Wydziału Ogólnego Delegatury Rządu, referentem do spraw bezpieczeństwa i kontaktów z Radą Jedności Narodowej, sekretarzem Romana Knolla, dyrektora departamentu spraw zagranicznych. Knoll mieszkał nieopodal, w willi "Pod Matką Boską" przy Podgórnej. Na tej samej ulicy, pod numerem 38, Adam Bień zajmował pierwsze piętro "Uzarówki". Pisał: "Na ulicach tłok. (...) Milanówek jest stolicą Polski"[3]. Istotnie: z Piotrkowa dotarli tu Jankowski i Pużak, z Krakowa Jasiukowicz i Pajdak, Okulicki i Kamiński z Częstochowy, Niećko ze Skierniewic. Dojechał z Nowej Wsi Bagiński, pojawiła się Stefan Korboński i Jan Nowak Jeziorański. Milanówek mienił się wszystkimi odcieniami barw politycznych. "Malenkij Londyn" - stwierdzili niebawem Rosjanie i zainstalowali komórkę NKWD w willi "Janotka" u zbiegu Zacisznej i Wspólnej, dziesięć minut drogi od kawiarni. Nie bez przyczyny właśnie tam. Jeśli Milanówek był Londynem, to kawiarnia "U Aktorek" - krzyżówką Downing Street 10 i Speakers Corner w Hyde Parku. Bardzo wątpię - Pisał Minkiewicz - Czy podczas całej okupacji istniał w Polsce podobny lokal, którego gośćmi bywali najwybitniejsi przywódcy Podziemia, a niemal wszystkie stoliki zajmowali konspiratorzy. Okulicki dwukrotnie nocował przy Grudowskiej 6, w jednym pokoju z Minkiewiczami, Haneczką i Krystyną. - Wracaliśmy raz z Władkiem i generałem - opowiada Teresa Minkiewicz - z Leśnej Podkowy. Rozmawialiśmy o porozumieniu z Rosjanami. Powiedział wtedy: ja im nie wierzę, ale pójdę na rozmowy do Pruszkowa, muszę. Pod Światło Inwigilacja nie nastręczała zapewne aparatowi sowieckiego generała Sierowa szczególnych trudności. Zebrania Głównej Komisji Rady Jedności Narodowej i Krajowej Rady Ministrów odbywały się nad kawiarnią, w mieszkaniu dra Bronisława Wieczorkiewicza, dyrektora gimnazjum. Jego częstym gościem był bezręki płk. Juliusz Skokowski. Nie przyjęty do ZWZ., znalazł dla siebie miejsce w komunizującej PAL. Wkrótce stanął na jej czele. 29 lipca 1994 r. na murach gotującej się do powstania Warszawy pojawił się jego, kłamliwy apel: ...Naczelne dowództwo AK i NSZ poszły w ślady swoich poprzedników z r. 1939 i opuściły nas w krytycznym momencie przełomu. Dalej Skokowski informował, że obejmuje dowództwo nad całym Podziemiem i zarządza mobilizację, 22 października depeszowano do Londynu: ...płk Skokowski tworzy armię ludową PAL i KB, starając się przyciągnąć (...) będących w krytycznych warunkach żołnierzy AK z Warszawy (...) Władysław Minkiewicz pisze, że Skokowski uczynił z mieszkania dyrektora coś w rodzaju kwatery głównej, w której przyjmował swoich podkomendnych. Wieczorkiewicz po wojnie wyjechał Łodzi i - jak mówi Teresa Minkiewicz - aktywnie włączył się w nurt PRL. Drugie piętro zajmował lekarz dermatolog, Jerzy Suchanek, wyższy oficer AL. - Był czerwony, ale bardzo porządny - wspomina Teresa Minkiewicz. Przez jego mieszkanie przewijali się wciąż obcy ludzie, prowadził bowiem laboratorium analiz. Część "pacjentów" mogła należeć do ludzi osławionego później zastępcy szefa X Departamentu MBP, Józefa Światły, który dzielnie wspomagał NKWD w rozpracowywaniu Milanówka. Po prostu miłość To było prawdziwe, romantyczne uczucie, przynajmniej tak się wtedy mówiło. Wkrótce Zbyszek Woronicz zamieszkał z Babarą Kostrzewską. Typ awanturnika pełnego wdzięku, z fantazją Kmicica i szlachetnością Wołodyjowskiego. "U Aktorek" znany był pod jeszcze dwoma nazwiskami: "Wir - Wiciak" i "Drago". Minkiewicz dorzuca następne - "Makush". Kim był naprawdę? Podawał się za kapitana AK. Jeśli Zbigniew Makush to Woronicz - jak przypuszcza Minkiewicz - to w 1941 roku był szefem kontrwywiadu obszaru południowo-wschodniego ZWZ. Na podstawie wspomnień Edwarda Raczyńskiego sądzić można, że w celach wywiadowczych skierowany został do PAL. W styczniu 1945 roku poprosił Minkiewicza o ułatwienie kontaktu z dowództwem AK, bo ma mu przekazać niesłychanie ważną i nie cierpiącą zwłoki wiadomość. Wkrótce przyniósł dwa listy. Minkiewicz przekazał je Knollowi, skąd trafiły do gen. Okulickiego i Delegata Rządu na Kraj - Jankowskiego. Obydwa zawierały deklarację Rosjan o zapewnieniu polskim przywódcom bezpieczeństwa podczas rozmów. Teresa Minkiewicz pamięta, jak pewnego dnia zastukał do kuchni [przyjaciel Woronicza, "Jerzy" i podał list dla Minkiewicza. Przypuszcza, że był to jeden z tych dwóch, o których pisze jej mąż. "Jerzy" znalazł się na początku kwietnia 1945 roku w kotle przy Grudowskiej. Maltretowany, potwierdził wszystkie absurdy, które podsunęło mu NKWD: że Teresa Minkiewicz jest zrzutkiem z Londynu i sekretarka Okulickiego. - Wriosz, sobaka! - krzyknął przesłuchujący, gdy Teresa zaprzeczyła. I uderzył ją w twarz. NKWD dysponowało zdjęciami konspiratorów z kawiarni. Potem lekarz stwierdził, że to na skutek gwałtownych przeżyć synek Teresy urodził się z wywiniętą stopą. Woronicza aresztowano po wojnie. Tak przekonywująco symulował chorobę umysłową, że zwolniono go na leczenie do Tworek. Jeszcze po latach, na przyjęciu potrafił zademonstrować Teresie Minkiewicz grymas szaleńca. Gdy miłość Basi Kostrzewskiej doń przybladła, wyjechał we wrocławskie. Obwoził po szkołach niedźwiedzie z własnej hodowli. Koniec kawiarni, koniec epoki 17 stycznia 1945 roku ciocia Fela, stara panna, wyszła z kawiarni ze swoim pieskiem Dzimusiem na spacer. Dzień był mroźny. Dzikuś miał na sobie spodenki i kubraczek. Stała w furtce, gdy u wylotu Grudowskiej pojawili się Rosjanie. Na widok psa zawyli z uciechy, zaczęli zataczać się ze śmiechu, bijąc się po nogach padli w śnieg. Parę ulic dalej ich wjazd do miasteczka obserwowała kilkunastoletnia Helena Czyżewicz, córka przedwojennego dyplomaty, Władysława Markowskiego, referenta w Wydziale Środkowoeuropejskim Delegatury Rządu. Złocista kanapa w ich salonie przy Krasińskiego wypchana była dolarami z Londynu. Na kanapie często siadywał Minkiewicz. Helena - łączniczka AK - przyglądała się właśnie słoninie, którą na surowo zębami szarpali Rosjanie, gdy usłyszała pytanie: - Giermańcy i akowcy jest? Dwa miesiące później czatowała przy stacji, aby przestrzec przed kotłem. Władysława Minkiewicza. Przy Grudowskiej 6 już drugi tydzień siedział jej ojciec. - Adam Bień, dzień po wkroczeniu Rosjan: ...została po nich łazienka pełna odchodów ludzkich (...). Odeszła z nimi torba skórzana ze srebrną zastawą stołową. Hanna Mickiewicz, łącznik do specjalnych poruczeń szefa wywiadu ekonomicznego na Niemcy, Adama Mickiewicza: - Do stołowego wszedł kapitan i spojrzał na cukiernicę. Tkwiła w niej złota łyżeczka z długim trzonkiem i dziurkami do osypywania cukru. Złapał ją i wsunął w cholewę. - "U Aktorek" zamawiali bimber. Wychodzili nie płacąc. Któregoś dnia jeden z nich puścił serię w sufit. Nazajutrz wspólniczki zamknęły kawiarnię. Mała walizka czeka Stefania Studzińska pilnowała pokoju, w którym szesnastka podjęła ostateczną decyzję o ujawnieniu i udaniu się na konferencję do pruszkowskiej siedziby NKWD. Była nauczycielką na tajnych kompletach. Wynajmowała mieszkanie u Strumiłów przy Prostej 18, parę kroków od Grudowskiej. Przywódcy Podziemia spotykali się tam od października 1944 roku. - Tego dnia kłócili się. Wreszcie jeden z nich wyszedł. Klasnął w ręce, zatarł je i powiedział: pani Stefo, koniec naszej poniewierki, ujawniamy się. Co też pan mówi, przestraszyłam się. Nie mogę pani nic powiedzieć, ale wszystko jest załatwione, odparł, włos nam z głowy nie spadnie. Wkrótce rozeszli się. Okulicki miał na sobie krótką szarą kurtkę. Przez kilka następnych dni przychodził na Prostą Zawadzki z Departamentu Spraw Wewnętrznych, który jako jedyny odmówił ujawnienia. Pytał czy tamci wrócili. Nie uniknął swojego losu. Aresztowany i bity, powiesił się w celi na pasku z koszuli. Helena Kwiatkowska, siostra żony Bienia, pamięta jego pożegnanie przed drogą do Pruszkowa: - Szwagier wyszedł i za chwilę wrócił, aby pożegnać się raz jeszcze. Stanisław Jasiukowicz, członek KRN, tuż przed wyjazdem odwiedził ojca Heleny Czyżewicz. Wpadli i inni, aby poradzić się byłego dyplomaty, w czym należy wystąpić i jak się zachować. Jasiukowicz przebrał się i zostawił u Władysława Markowskiego tekturową walizeczkę ze sportową koszulą w kratę. Miał ją odebrać niebawem. ("Życie Warszawy" - 27.06.1994 r.) [Artykuł ukazał się również jako przedruk w książce "Kiedy Milanówek był stolicą.] [1] Kawiarenka znajdowała się w domu przy ul. Grudowskiej 6, obecnie wejście na posesję jest od ul. Fiederkiewicza 14. [2] Milanowska siedziba NKWD (później placówka UB) mieściła się w willi Janotka, na rogu ul. Wspólnej i Zacisznej. W czasie okupacji była tam siedziba Gestapo. [3] Okres ten szczegółowo opisuje córka Adama Bienia - Hanna Bień-Bielska w książce "Rodzinny pejzaż z Łubianką w tle" , W-wa 1999 r. Sam Adam Bień ze względów konspiracyjnych mieszkał w Podkowie Leśnej, ale 27 marca 1945 r. przyjechał do Milanówka do domu przy ul. Podgórnej, aby spakować swoje rzeczy i spotkać się z rodziną. Następnego dnia udał się do Pruszkowa, dokąd przybyło piętnastu innych przywódców Polskiego Państwa Podziemnego i gdzie wszyscy zostali aresztowani przez NKWD i przewiezieni na Łubiankę do Moskwy.

Brak komentarzy: