.
..~ WSTĄP DO 11 MAŁOPOLSKIEJ BRYGADY OBRONY TERYTORIALNEJ im. gen. bryg. Leopolda OKULICKIEGO, ps. „Niedźwiadek” ul. Krakowska 2, 30-901 Kraków Rząska,
tel. 261-133-203

wtorek

Rozmowa z prof. Jerzym R. Krzyżanowskim



prof. Jerzy R. Krzyżanowski

 Nadajemy teraz rozmowę z Panem prof. Jerzym Krzyżanowskim z Amerykańskiego Uniwersytetu w Ohio na temat wydanej ostatnio przez niego powieści historycznej zatytułowanej ‘’ Generał’’.
Rozmowa z prof. Jerzym Krzyżanowskim, 03.01.1981 w RWE
Radio Wolności.
Bohaterem tego działa jest ostatni Dowódca Armii Krajowej Generał Okulicki, który zmarł w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach w więzieniu lub łagrze sowieckim niedługo po haniebnym moskiewskim procesie Szesnastu przywódców Polski Podziemnej porwanych przez stalinowskie NKWD. Z autorem rozmawia Jan Nowak-Jeziorański.
Jan Nowak-Jeziorański (1914-2005), pierwszy Dyrektor Rozgłośni Polskiej RWE w Monachium
 JNJ; Mówię do Państwa z Waszyngtonu jestem w studio radia Wolna Europa razem z profesorem Jerzym Krzyżanowskim z wydziału slawistyki na Uniwersytecie Stanu Ohio w Columbus.
Pan Jerzy jest synem znakomitego i wielce zasłużonego historyka literatury polskiej prof. Juliana Krzyżanowskiego, którego wielu słuchaczy w Polsce z pewnością zna przede wszystkim z jego monumentalnych dzieł poświęconych Henrykowi Sienkiewiczowi.
Panie Jerzy zasiedliśmy tutaj do rozmowy o człowieku, który nas bardzo wspólnie interesuje. Przed paru tygodniami na emigracyjnym rynku wydawniczym ukazała się Pana książka pt. ‘’Ostatni komendant. Opowieść o Leopoldzie Okulickim ’’ jest to jak Pan sam określił w przedmowie powieść czy też opowieść o generale Leopoldzie Okulickim ostatnim dowódcy Armii Krajowej. Otóż na emigracji ukazały się, aż trzy książki o gen. Sikorskim przypuszczam dlatego, ze był jednak postacią kontrowersyjną. Natomiast do chwili ukazania się Pańskiej opowieści nie wyszła żadna książka poświęcona jednemu z czterech dowódców AK. Intryguje mnie pytanie dlaczego Pana wybór padł właśnie na gen. Okulickiego? Czy Pan go znał osobiście?

JK; Nie niestety nie znałem go osobiście, a jeśli chodzi o decyzję wyboru to właściwie były dwa powody. 
Jeden powód bardzo osobisty, drugi powód bardzo ogólny. Może zacznę od tego osobistego.
Otóż jak wspominałem Panu dzisiaj w naszej rozmowie wigilię 46 roku spędzałem jako więzień w biurze NKWD w Krasnogorsku 30 km od Moskwy. Kiedy po wojnie czytając najrozmaitsze opracowania historyczne dowiedziałem się, że właśnie tę wigilię tegoż roku w moskiewskim więzieniu umierał Okulicki pomyślałem, że byłem jednym z niewielu ludzi, którzy w te pamiętną wigilię byli tak blisko niego. To mnie jakoś uczuciowo bardzo zbliżyło. Jeśli chodzi o powód ogólny mojego zainteresowania wydaje mi się, że jest jakaś potrzeba znalezienia człowieka symbolu. Człowieka, który był by jakimś symbolem tego czego Armia Krajowa dokonała w ciągu 5 lat wojny. Sądzę, że właśnie gen.  Okulicki może przez swoją działalność może przez swoją postawę, a może właśnie i przez swoje męczeństwo stał się jak gdyby symbolem historii AK. Dlatego moje zainteresowanie.
JNJ; Rozumiem, ale ponieważ Pan się osobiście z Nim nie zetkną, czy Pan mógłby w kilku słowach o swojej własnej służbie w AK?
JK; Proszę Pana więc ja służyłem w AK na Lubelszczyźnie . Najpierw byłem w konspiracji w Lublinie. Potem kiedy AK to się w tedy mówiło spaliłem się. Czyli zostałem już skompromitowany wobec Niemców. Byłem w oddziale partyzanckim na Lubelszczyźnie, który operował, aż do czasu wejścia Rosjan. No, a potem jak większość AKowców z tamtego terenu trzy lata pokutowałem na gościnnej ziemi radzieckiej za swoje wyczyny okupacyjne. Do 47 roku.
JNJ; Proszę Pana Pan jest jednocześnie uczonym, a więc człowiekiem poszukującym faktów i prawdy historycznej, a jednocześnie ma Pan wyraźne zacięcie literackie, bo czytuje często Pana bardzo piękne fragmenty w Wiadomościach Literackich. Otóż ja jestem ciekaw dlaczego Pan wybrał ten gatunek, który nazywa się viromense, tę formę literacką. Powieść czy opowieść w której fikcja literacka powiązana jest z prawdą. Dlaczego Pan nie pokusił się oto by po prostu na podstawie świadectw ludzi żyjących czy relacji które przetrwały nie odtworzyć po prostu biografii generała Okulickiego.
JK; Proszę Pana wspomniał Pan na początku naszej rozmowy mojego Ojca. Otóż mój ojciec zapytany kiedyś w jakiejś ankiecie kim by chciał być gdyby nie był tym kim jest powiedział, że chciałby być powieściopisarzem. Bo tylko powieściopisarz może uchwycić to czego nie może uchwycić ani uczony ani historyk. Mianowicie żywą materię. Wydaje mi się, że nie będąc historykiem zawodowym nie mógł bym się pokusić na napisanie biografii naukowej. Do tego trzeba jednak pewnego przygotowania czysto historycznego. Dodatkowym momentem brania tej formy było to, że forma opowieści cz viromonse bardziej zbliża bohatera tej opowieści do czytelnika, niż suche opracowanie naukowe. Ponieważ jak Pan najlepiej wie ponieważ Pan był jednym z tych, którzy gen. Okulickiego znali osobiście i to blisko. Gen. Okulicki był postacią tak kolorową, że wydaje mi się, że w formie suchej biografii wiele z tego życia uciekło by z jego postaci.
JNJ; Rozumiem to znaczy nie kierował się Pan tym, że powiedzmy materiał jaki Pan dysponował był jeszcze niedostateczny. Żeby powiedzmy w pełni odtworzyć jego przebieg życia, jego działalności jako dowódcy AK.
JK; Proszę Pana jak powiadam na to trzeba by było zawodowego historyka, którym nie jestem nie pretenduję. Nie ulega wątpliwości, że materiał jest niedostateczny na taką monografię. Jest jeszcze zbyt wiele źródeł te które nie zostały ogłoszone, które leżą w archiwach, a które są niedostępne. Zwłaszcza dla nas tutaj, żeby móc jakąś taką monografię napisać.
JNJ; Ale w jakimś stopniu to co Pan napisał ta opowieść o gen. Okulickim jest fikcją literacką, gdzie kończy się prawda historyczna, a gdzie zaczyna się wyobraźnia autora Jeśli można tak powiedzieć.
JK; No więc proszę Pana to jest zagadnienie z którym się stykają wszyscy autorzy powieści historycznych. Jaki element ma dominować czy ma dominować element historii czy ma dominować element fikcji. Ja starałem się trzymać faktów, ale przedstawić je w formie powiedzmy fikcji jeśli chodzi o dialogi jeśli chodzi o monologi wewnętrzne bohatera jeśli chodzi o jego myśli. Historyk nie może powiedzieć co w danym momencie przedmiot jego studium myślał. Powieści pisarz może to powiedzieć i dlatego wydaje mi się że ta forma jakoś była mi bliższa.
JNJ; Rozumiem. Ale może na użytek słuchaczy, a zwłaszcza młodszych odtwórzmy sobie te pewne ramy biograficzne które są w Pańskiej książce prawda, a które są na pewno autentyczne. Proszę mnie poprawić jeśli te ogólne ramy, które teraz ja powtórzę czy one są powiedzmy ściśle oddają przebieg jego życia.
Otóż generał Okulicki urodził się w Okulicach
JK; Prawie.
JNJ; Nie bo wioska Okulice jest częścią Bratucic właśnie.
JK; Właśnie.
JNJ; Jest w ich obrębie.
JK; W każdym razie ochrzczony i zapisany w księgach parafii w Okulicach i dlatego biografowie, którzy podają że urodził się w Okulicach, a nie Bratucicach mają rację.
JNJ; W rodzinie chłopskiej urodził się. Służył w Legionach, wyróżnił się w bitwach pod Nadwórną i Kirilbat. Tak.
JK;Tak.
JNJ; Został po zakończeniu działań wojennych czyli przypuszczam po zakończeniu wojny bolszewickiej dostał Virtuti Militari.
JK; Już w 20 roku jeszcze w czasie działań nad Stochodem.
JNJ; Kiedy był ustanowiony Order Virtuti Militari, raczej przywrócony?
JK; Przywrócony był w 19 roku.
JNJ; Więc to już pierwszy raz wyróżnił się swoją odwagą. W 26 roku, aczkolwiek był piłsudczykiem bo wyszedł z Legionów, ale nie mógł brac udziału w wypadkach majowych bo był dowódcą pułku w Grodnie.
JK; Tak.
JNJ; Wojnę 1939 roku zaczynał w 3 operacyjnym wydziale sztabu. Jako ppłk dypl. Otóż ja chciałbym tu zrobić jedną uwagę. Otóż to był ten oddział operacyjny, planowania, który skupiał powiedziałbym intelektualistów wojskowych w rodzaju Kopańskiego. Mnie się wydaje, że ten fakt że on był wtedy w tym wydziale świadczy jednak o dużym  poziomie zarówno Jego wykształcenia jak i wojskowej inteligencji bo inaczej by nie mógł się tam znaleźć.
JK; Zdecydowanie i tak jak mi opowiadano i tu od razu muszę zrobić uwagę, że moja książka oparta jest nie tylko na źródłach, ale na wielu wielu rozmowach. Tak jak mi opowiadano gen. Okulicki był ceniony jako jeden z najlepiej zapowiadających się oficerów Sztabu Głównego.
JNJ; O tym świadczy cała jego dalsza kariera.
JK; Tak
JNJ; Później tak 7 września kiedy sztab musiał być ewakuowany do Września. On poprosił o pozwolenie pozostania w Warszawie, bo ciągnęło go do lini. Chciał brać udział bezpośrednio w walce.
JK; Chciał zostać w Stolicy. A poza tym wielu ludzi twierdzi, że on miał jednak mimo swoich niewątpliwych uzdolnień sztabowych, że miał psychikę oficera liniowego przede wszystkim.
JNJ;Tak, linowego. To jest moje własne tak samo wrażenie.
JK; No będę bardzo ciekawy potem Pańskiej opinii.
JNJ; 11 września przeszedł został szefem sztabu odcinka Warszawa-Zachód. 13 dowódca małego zgrupowania taktycznego w skład którego wchodziły 3 bataliony stołeczne ja wciąż cytuję Pańską książkę. Na czele tych trzech batalionów dowodził wypadami, które były właściwie pierwszymi ofensywnymi akcjami podjętymi przez oblężoną Warszawę.
JK; Jedynymi. Dlatego, że koncepcja kontroli obrony Warszawy zarówno koncepcja gen. Czumy jak później gen. Rómmla była koncepcją zdecydowanie defensywną. Natomiast płk Porwit żyjący jeszcze autor ogromnie cennych studiów o obronie Warszawy i ówczesny jego dowódca miał koncepcje ofensywną chodziło o to żeby połączyć się Kutrzebą, który wtedy wycofywał się z nad Bzury.
JNJ; Ale czy inicjatywa tych wypadów nie wyszła od samego gen. Okulickiego?
JK; Nie sądzę wydaje mi się że była to koncepcja Porwita, a gen. Okulicki doskonale się czuł tę koncepcję realizując .
 JNJ; Tak jest. Otóż te wypady zdobyły mu po raz drugi Virtuti Militari tym razem 4 klasy. A tych Virtuti nie było dużo. Po oblężeniu Warszawy. Po kapitulacji Warszawy nie poszedł do niewoli był od października 39 dowódcą Okręgu Łódź. A ja znam ten Okręg i mogę powiedzieć, że była to jedna chyba z najniebezpieczniejszych w ogóle placówek, Łódź.
JK; Tak. Ponieważ Łódź była jednym z tych pierwszych miast włączonych do Rzeszy i w skutek tego musiała być silnie germanizowana.
JNJ; Nie tylko. Łódź była jedynym miastem w środkowej Polski, która miała ogromną mniejszość niemiecką mówiącą językiem polskim. I ten element stwarzał wielkie niebezpieczeństwo dla konspiracji Polskiej. Dlatego w Łodzi jeden dowódca wpadał za drugim i Okulicki był tak zagrożony. W październiku 40 roku, że musiał uchodzić przed gestapo prawda do Warszawy.
JK; Z tym, że jeszcze jako właśnie komendant Okręgu miał powierzoną misję odwiedzenia mjr Hubala Dobrzańskiego drugi z rzędu po Rudnickim. Co zresztą zostało uwiecznione na filmie o Hubalu. Tam Okulicki występuje ku mojemu wielkiemu zdziwieniu. Nie zawahano się jednak odtworzyć jego postaci historycznej.
JNJ; I temu incydentowi zdecydował się pan poświęcić jeden z rozdziałów swojej książki.
JK; Tak sądziłem, że Hubal jest postacią tak popularną. Warto było pokazać, że gen. Okulicki i na tym odcinku jakoś pieczęć swojej osobowości odcisną.
JNJ; Rozumiem. Więc z Warszawy dostał rozkaz odejścia do Lwowa. Przeszedł do Lwowa pod okupację sowiecką właśnie chyba w październiku, albo późną jesienią 40 roku. O ile dobrze pamiętam Pana Książkę. JK;Tak jest.
JNJ; Aresztowany przez NKWD w styczniu 41 roku. Wywieziony do Moskwy i przesiedział tam, aż do amnestii tak zwanej na Butyrkach o ile się nie mylę.
JK; Siedział na Butyrkach, siedział na Łubiance, i siedział zresztą z wyrokiem śmierci o czym ja w książce nie wspominam dlatego, że pewne dokumenty do mnie już za późno.
JNJ; Wie Pan tego nie wiedziałem.
Za odmowę podporządkowania ZWZ, NKWD i nie zaprzestania walki ZWZ z sowietami Komendant Główny ZWZ okupacji sowieckiej płk Okulicki otrzymuje wyrok śmierci. Fotografia więzienna z 1941 płk Leopolda Okulickiego wykonana w więzieniu NKWD na Łubiance. Aresztowania w nocy z 21 na 22 stycznia 1941 r., we Lwowie  dokonał gen. płk. Iwanow ps. Iwan Sierow NKWD, który osobiście przesłuchiwał i torturował Komendanta Głównego Związku Walki Zbrojnej Okupacji Sowieckiej pułkownika dypl. Leopolda Okulickiego.
JK; Tak, zarówno on jaki i jego towarzyszka konspiracyjna pani Wysłouchowa obydwoje mieli wyroki śmierci. I gdyby nie wybuch rosyjsko niemieckiej prawdopodobnie nie ocaleli by.
JNJ; Po utworzeni Amii Andersa został szefem sztabu Armii Polskiej w ZSRR. Znowu moim zdaniem powierzenie mu tego rodzaju stanowiska musiało świadczyć , bo przecież Anders miał jednak sporo oficerów do wyboru o wysokich kwalifikacjach, fachowo wojskowych.
JK; Tak, a poza tym stanowisko szefa sztabu było stanowiskiem nie tylko wojskowo odpowiedzialnym, ale przecież to była odpowiedzialność za te setki tysięcy ludzi, którzy pod opieką Amii szukali jakiś możliwości wydobycia się z Rosji. To wszystko było w rekach sztabu. 
W swej książce Czas Białych Nocy były premier Izraela Menachem Begin, pisze, że tylko dzięki szefowi sztabu Armii Andersa wyszedł z życiem z Rosji. Chodzi mu o szefa sztabu Armii Polskiej w ZSRR gen Okulickiego, nie wymienia go po nazwisku, ale oczywiście jest to referencja do gen. Leopolda Okulickiego.
 Ostatnio nawet trafiłem na książkę obecnego premiera Izraela Menachema Begina, który pisze, że właśnie szef sztabu pozwolił oczywiście Okulicki, nie wymienia go po nazwisku, ale oczywiście jest to referencja do Okulickiego. Że tylko dzięki szefowi sztabu Armii Andersa wyszedł z życiem z Rosji.
JNJ; To bardzo ciekawy szczegół. Otóż po ewakuacji z Rosji został dowódcą 7 DP będąc wciąż pułkownikiem. Wiosną 43 roku zgłosił się jako ochotnik do kraju. JK; 44 został zrzucony.
JNJ; I tu muszę powiedzieć to jest ten moment, który do mnie najmocniej przemawia. Bo ja byłem wiosną 44 roku przybyłem jako emisariusz z kraju i już właściwie było widać do czego rzeczy zmierzają. I ten człowiek na którym już ciążył wyrok śmierci z własnej inicjatywy mając przed sobą dużą karierę wojskową bo on by niewątpliwie został generałem prawda. I miał by szanse brać udział w walkach. Zgłasza się na powrót do kraju w tedy gdy już na nim ciąży ten dawny wyrok śmierci NKWD. Mając przed sobą perspektywę, że Polska znajdzie się ponownie pod okupacją sowiecką, a on pewno kiedyś znowu może znaleźć się w sowieckim więzieniu.
JK; I proszę Pana jeśli można przerwać. Moment decyzji tym ciekawszy, że to był człowiek który zaznał zarówno okupacji niemieckiej jak i okupacji sowieckiej. Zdecydował się wrócić pod okupację niemiecką w oczekiwaniu okupacji sowieckiej. Tak że zdawał sobie w pełni sprawę z tego co go czeka.
JNJ; Dotarł do dowódcy AK 3 czerwca 44 roku czyli na dwa miesiące przed Powstaniem.
JK; Przed Pana przyjazdem.
JNJ; I został szefem wydziału operacyjnego sztabu AK. Na miejsce płk Boszczanina. Był przeznaczony na Komendanta Organizacji NIE. To znaczy tej Organizacji, która miała kontynuować konspiracje pod okupacją sowiecką. 4 września w czasie Powstania po tym jak Grzegorz gen Pełczyński został ranny w podziemiach PKO. Gen. Okulicki był mianowany szefem sztabu AK. Po kapitulacji został w kraju jako następca Bora, czyli jako dowódca, ostatni dowódca Armii Krajowej. Aresztowany był podstępnie wraz z piętnastu innymi 27 marca 45 roku osadzony na Łubiance skazany w pokazowym procesie na dziesięć lat więzienia. Zmarł powiedzmy sobie w okolicznościach nieznanych. Bo Pan sam wymienia, że są cztery wersje.
JK; Były cztery wersje zgonu i były różne daty może przyjąłem tę datę właśnie wigilijną jako bardzo symboliczną. Zarówno z tych względów osobistych, które były na początku jak i może ze względu troszkę kompozycyjnych książki. Jeśli Pan pamięta kończę rozdziałem kiedy gen. Okulicki dzieli się chlebem więziennym jak opłatkiem z tymi wszystkimi swoimi podkomendnymi, których w duchu do siebie przywołuje. Wydawało mi się, że to jest dobry efekt końcowy.
JNJ; Mi się zdaje, że to, ale jest efekt literacki. Proszę Pana Pan wspomina we wstępie i mnie ta uwaga bardzo zainteresowała, że są cztery wersje okoliczności w jakich zmarł lub zginął gen. Okulicki. Czy Pan by mógł krótko wspomnieć jakie są te inne wersje.
JK; Tak. Wersja druga o której wiem to jest wersja, że zmarł w obozie. To znaczy że został z więzienia przeniesiony do jakiegoś obozu gułagu i gdzieś w tym gułagu zginał.
Wersja trzecia, że został uduszony w więzieniu natychmiast po procesie. I wreszcie wersja czwarta. JNJ; To jest wersja Pajdaka który był w sąsiedniej celi.
JK; Tak ale on o tym nie mówi dokładnie w swoich pamiętnikach ogłoszonych w Zeszytach Historycznych. On tylko mówi, że słyszał jakieś krzyki w sąsiednie celi, ale on nie wymienia Okulickiego. I wreszcie wersja czwarta która była rozpuszczana świadomie w Polsce zaraz po wojnie, że Okulicki cieszył się niesłychanymi przywilejami władz NKWD i że chodził po Moskwie i pił razem ze swoimi oprawcami, a potem gdzieś tajemniczo zniknął. Oczywiście to jest wersja nie podobna do niego ani nie. Widać, że to jest po prostu robione.
JNJ; Tak. Proszę Pana ja jestem skłonny przypuszczać, że został zamordowany na rozkaz Stalina. Dlatego, że dziwne mi się wydaje, że wszyscy pozostali w jakiś sposób wyszli z więzienia poza dwoma. Jankowskim i Okulickim, a więc poza dwoma czołowymi przywódcami. Plus Jasiukowicz, który mógł umrzeć śmiercią naturalną, bo był najstarszy z nich wszystkich.
JK; Tak. Wydaje mi się, że po tych wszystkich rewelacjach, które znamy od czasu 20 zjazdu partii i metodach zwłaszcza Sołżenicyn ujawnił. Zamordowanie gen. Okulickiego i Jankowskiego znaczy Delegata Rządu, wydaje się zupełnie prawdopodobne. Proszę Pana, ale teraz z kolei ja jeśli wolno chciałbym Pan spytać. Jak mówiliśmy moja koncepcja Okulickiego jest koncepcją wymyśloną czy odtworzoną czy zobaczoną. Pan znał go osobiście, Pan się z nim zetknął w okolicznościach chyba najbardziej dramatycznych dlatego, że tuż przed Powstaniem i potem po Powstaniu. Ciekawy jestem jak Pan jako znający gen. Leopolda Okulickiego odbiera postać literacką i jak Pan ją konfrontuje z życiem.
JNJ; Tak wie Pan to jest interesujące, że Pan studiował jednak całość jego życia, a ja go znałem nie znając go osobiście, ale ja się z nim zetknąłem w dwojaki sposób, ale w jaki sposób. Pośrednio jego bezpośredni podwładny mjr później ppłk Janke, który był najprzód jego dowódcą drugiego oddziału, a później szefem sztabu był w Łodzi. Opowiadał mi o nim zupełnie swobodnie nie ukrywając nazwiska nikt z nas nie wyobrażał sobie, że człowiek, który już jest za granicą może kiedykolwiek wrócić. Tak że bez naruszania zasad konspiracji mówił o gen. Okulickim opisał go zresztą w swoich własnych wspomnieniach i mówił o nim zresztą z entuzjazmem. Jako człowieka niesłychanie odważnego.
JK; To było jeszcze w okresie konspiracji jeszcze zanim Pan wyjechał.
JNJ; Tak to był jeszcze początek właściwie kariery podziemnej. Proszę Pan Pan opisuje gen. Okulickiego jako człowieka, którego roznosiła wrodzona energia, niepoprawnego optymistę, żołnierza stroniącego od polityki, który bardzo łatwo nawiązywał kontakt z ludźmi, był zawsze gotowy i do uśmiechu i do żartu. To wszystko jest szalenie trafne. Ja się różnię tylko w jednym punkcie. Mianowicie ja uważam że gen. Okulicki był człowiekiem czynu, był zupełnie niezdolny moim zdaniem do jakiejkolwiek kontemplacji zwłaszcza nad samym sobą. Pan używa pewnej formy literackiej, żeby jego scharakteryzować  przez pewnego rodzaju wewnętrzne dialogi Okulickiego, który przypomina sobie swoje życie, podsumowuje swoje życie, zastanawia się. Otóż tak jak mnie on utkwił w pamięci to to był człowiek, który jeśli się zastanawiał tylko nad jednym nad czynem. To znaczy nad jakimś planem swojej akcji. Natomiast to był człowiek zupełnie nie zdolny do jakiejkolwiek introspekcji. Ja go sobie wyobrażam wie Pan to był w jakimś sensie typ dobrego żołnierza z trylogii Sienkiewicza. Zresztą Pan też tak go przedstawia. Jego cechowała brawurowa odwaga przede wszystkim. Brawurowa odwaga za czym szła łatwość podejmowania i szybkość podejmowania decyzji czasem ryzykownych i może czasem graniczących z pewną lekkomyślnością, która wypływała z tej tej tej brawurowej odwagi. Dlatego on jednak tak długo jak długo Powstanie Warszawskie będzie tematem kontrowersyjnym, a moim zdanie pozostanie nim na zawsze. Tak długo gen. Leopold Okulicki będzie postacią kontrowersyjna, bo wydaje mi się rzeczą bezsporną na podstawie tego co on sam mi mówił i  na podstawie to co mówił płk Boszczanin, gen. Komorowski, gen. Pełczyński i inni, że on był tym który był inicjatorem samej decyzji Powstania co należy odróżnić od decyzji rozpoczęcia walki. I znowu później niesłychanie gwałtownie żeby już nie czekać lecz zaczynać.
JN; Proszę Pana z tego przeciwnicy Powstania robią mu bardzo silny zarzut. Jak Pan może pamięta Matlachowski w swojej książce o kulisach Powstania po prostu rzuca kalumnie na gen. Okulickiego.
JNJ; Proszę Pana Matłachowskiego książka jest po prostu paszkwilem. Jest to po prostu paszkwil. Dla mnie to co do mnie przemawiało, że to był człowiek nieprawdopodobnie ofiarny. Naprawdę postać heroiczna w swojej odwadze i swoim bezgranicznym poświeceniu, a przytem niezwykle sympatyczny w obejściu. To był człowiek, który lubił dobrą kompanię, lubił sobie czasem trochę popić chociaż nigdy z nim nie piłem, ale traktował mnie jako młodszego brata mimo, że ja byłem między nami mówiąc właściwie szczeniakiem w porównaniu do niego. Ja byłem porucznikiem on był generałem dowódcą AK. To była zawsze rozmowa między starszym i młodszym bratem. Także dla mnie osobiście ja go poznałem w momencie najbardziej krytycznym w jego życiu, najbardziej trudnym i najbardziej wspaniałym. Dlatego, że ja widziałem jak ten człowiek nabiera tego poczucia odpowiedzialności z jaką powagą on podchodzi do zagadnienia, a jednocześnie zręcznie rozgrywa bardzo trudną sytuację. On był podejrzany przez stronnictwa bo był zdeklarowanym piłsudczykiem. Potrafił sobie doskonale wytworzyć współpracę ze stronnictwami, tak że muszę powiedzieć, że dla mnie zawsze jest i pozostanie gen. Okulicki postacią dodatnią, aczkolwiek znowu nie znałem osobiście Roweckiego, ale dla mnie tym symbolem największym Armii Krajowej był jednak gen. Rowecki bo był najdłużej od samego początku był jednym z organizatorów. I mam również wielki sentyment dla Bora. Proszę Pana ale jeszcze jedno. Mianowicie mówi się, że autorzy biografii przywiązują się do swoich postaci i pewnym sensie ulegają emocją. Np. Ja wiem, że mój kolega i przyjaciel Eugeniusz Romiszewski zbiera materiały do monumentalnej pracy o gen. Komorowskim, ale ja widzę, że w jakimś stopniu się zakochał w swojej postaci w swoim bohaterze. On się teraz niedawno zaangażował w jakiejś polemice przeciwko Okulickiemu prawda zresztą na marginesie mojej książki innych wypowiedzi. Pamiętam Wierzyńskiego, który mówiąc o Chopinie w pewnej chwili mi powiedział Proszę Pana czy Pan wie że to był skończony dandys. To był elegancik, który się kochał w pięknych strojach, który lubił ładne powozy. Ja mówię Panie Kazimierzu dlaczego nie napisał Pan tego w swojej książce. Mówi  proszę Pana ja się w tym człowieku zakochałem. Trzeba mocno ściągnąć cugle, żeby nie wpaść w kult Chopina. Czy Pan miał ten sam problem?
JK; Oczywiście jak wspominałem wcześniej rozmawiałem z bardzo wieloma ludźmi, którzy Okulickiego dobrze znali i nie wszyscy dzielą Pana poglądy na Niego. Byli tacy, którzy przypisywali mu najrozmaitsze całkiem ludzkie słabostki.
JNJ; Które miał niewątpliwie.
JK; Tak. Ale ja starałem się te rzeczy wy tuszować i pominąć z najrozmaitszych względów miedzy innymi z tego względu o którym mówiłem. Chciałem pokazać jego bohaterskość, a nie jego słabostki.
JNJ; Moim zdaniem najlepszym rozdziałem Pańskiej książki jest proces. Czy proces jest ściśle odtworzony na podstawie protokołowi świadectw? Czy pewien element fikcji.
JK; Nie to jest oparte przede wszystkim na tym oficjalnym sprawozdaniu, który jest na ogół wiarygodny z pewnymi retuszami. Atmosfera jest fikcją literacką.
JNJ; Ja myślę, że Pan książka pobudzi, zainteresuje. Skłoni do dalszego pogłębienia tematu. Na przykład ja pod wpływem Pana książki zaraz poleciałem do słownika geograficznego bo mnie intryguje pochodzenie jego nazwiska. Ja napisałem w swojej książce pierwotnie że pochodził ze szlachty zaściankowej. Natychmiast ktoś mi to sprostował, że nie było zaścianka Okulice. Że to była zawsze wioska należące do Opactwa Tynieckiego bo od czasów długosza i że to nazwisko jest zagadką. Dlatego, że nie było rodziny o nazwisku Okulicki.
JK; Mogę Panu wyjaśnić ja początkowo szedłem tym samym śladem. Nawet sięgnąłem do liber hamorum, ale co się okazało otóż Okulicki to było nazwisko przybrane przez jego dziadka poprzednie nazwisko rodziny to była familia Kicka. Co pokazałem w mojej książce jak gen. Okulicki mówi do gen. Sikorskiego moja rodzina podobno wywodzi się od gen. Kickiego.
Gen. Ludwik Kicki urodził się w 1791 roku. Zmarł 26 maja 1831 roku pod Ostrołęką.  W roku 1807 r. wstąpił do armii Księstwa Warszawskiego; był adiutantem księcia Józefa Poniatowskiego.  W kampanii rosyjskiej w 1812 r. odznaczył się w bitwach o Smoleńsk, pod Borodino, pod Winkowem, gdzie z Kamienieckim wybawili osaczonego przez kozaków Poniatowskiego i nad Berezyną, gdzie siły polskie zatrzymały atak rosyjski, ocalając Napoleona od ostatecznej klęski.  W bitwie pod Lipskiem towarzyszył księciu Józefowi, aż ranny osunął się z konia. Służył w armii Królestwa Polskiego jako adiutant wielkiego księcia Konstantego, ale w 1820 r. podał się do dymisji.  Po wybuchu Powstania Listopadowego wstąpił ponownie do wojska jako dowódca pułku strzelców konnych, w lutym 1831 roku mianowany został generałem dywizji.  W bitwie pod Grochowem odznaczył się szczególnym męstwem rozbijając rosyjski doborowy gwardyjski pułk kawalerii księcia Alberta Pruskiego. Brawurowa szarża Kickiego ocaliła Warszawę przed zdobyciem i oddaliła klęskę Powstania Listopadowego.  Poległ w czasie szarży jazdy w bitwie pod Ostrołęką 26 maja 1831 roku.  Spoczywa w brzozowym gaju we wsi Kruki, nieopodal miasta.

sobota

Tak zamordowano gen Leoplda Okulickiego


Egzekucja NKWD na polskim żołnierzu w filmie KATYŃ
Z tej broni NKWD zamordowało generała Leopolda Okulickiego.
Rewolwer Nagant wz. 1895 używany podczas wyroków śmierci przez NKWD na więźniach ZSRR
Pistolet Mauser C96 używany podczas wyroków śmierci przez NKWD na więźniach ZSRR
Pistolet TT używany podczas wyroków śmierci przez NKWD na więźniach ZSRR

Pistolet Walther P38 używany podczas wyroków śmierci przez NKWD na więźniach ZSRR
Sfingowane na potrzeby NKWD zaświadczenie lekarskie o operacji i śmierci gen. L. Okulickiego z 24 grudnia 1946 r. Napisano w nim „...24 grudnia 1946 r. stan gwałtownie się pogorszył. Nastąpił gwałtowny spadek pracy serca
W toku prowadzonego śledztwa prokuratorzy w teczce osobowej gen. Leopolda Okulickiego odnaleźli m.in. że zmarł 24 grudnia 1946 r. o godz. 13.15.  na skutek porażenia serca na podłożu zatrucia w związku z rozległym zapętleniem dolnego odcinka jelita cienkiego. 28 grudnia 1946 r. wydano na piśmie zezwolenie na kremację zwłok pokrzywdzonego.

Zmanipulowana teczka osobowa informująca o śmierci gen. Okulickiego jakoby śmierć nastąpiła w wyniku porażenia serca to standardowa oficjalna procedura wobec więźniów NKWD.
Wysyłana taka informacja do rodzin w czasach ZSRR, które interesowały się losami swoich bliskich.
Po 1989 ich ciała odnajdowano w mogiłach zbiorowych na terenie ZSRR z przestrzeloną czaszką, śmierć następowała natychmiast.
Naprawdę generał Okulicki został zamordowany strzałem w tył głowy ''Metoda Katyńska'', metoda wyroków śmierci NKWD na więźniach ZSRR.

Dom Związków tu skazano gen Okulickiego i Szesnastu

Dom Związków w Moskwie ul. Bolshaya Dmitrovka, 1 i róg ul. Okhotnyy Ryad
W tym budynku sądzono w dniach 18-21 czerwca 1945r. bezprawnym procesie moskiewskim Szesnastu generała Leopolda Okulickiego skazując go na śmierć. 


Bezprawny Proces moskiewski gen. Leopolda Okulickiego, Dom Związków Moskwa
Sala Pillar, Dom Związków, Moskwa



W tej sali Domu Związków skazano gen. Leopolda Okulickiego na śmierć w sfingowanym procesie sowietów 1945. Osiem lat później oprawca generała nie żył i trafił
6 marca 1953 do tego samego Domu Związków Moskwa, na zdjęciu zbrodniarz w trumnie- Stalin. Wcześniej leżała tu trumna Lenina. Symboliczne miejsce dla zbrodniarzy komunistycznych. Odbywały się tu Zjazdy Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, a także służył jako dom pogrzebowy dla najwyższych przywódców ZSRR. Wybierając to miejsce na proces Szesnastu Przywódców Polski Podziemnej Stalin zadał sobie wiele trudu np. sfilmowano przebieg procesu. Miało to dla niego wydźwięk propagandowy, a zarazem pieczętowało zwycięstwo nad Polską, którego ruscy nie osiągnęli w 1920.

czwartek

On sprzedał gen Okulickiego oraz Szesnastu

Stanisław Mikołajczyk
Stanisław Mikołajczyk, ukończył tylko szkołę podstawową na tzw. Uniwersytecie Ludowym. Przed wojną zrobił dość szybko karierę partyjną, będąc np. szoferem Witosa . W 1930 r. był już posłem PSL. Na emigracji w Londynie został premierem. Po wojnie w PRL u komunistów wicepremier i minister rolnictwa.

Depesz wysłana z Londynu dn. 25 lipca 1944 r. do Delegata Rządu na Kraj Jana Jankowskiego jako uchwała Rady Ministrów premiera Mikołajczyka;
Na posiedzeniu rządu RP zgodnie zapadła uchwała upoważniająca Was do ogłoszenia powstania w momencie przez Was wybranym. Jeżeli możliwe, uwiadomcie nas przedtem. Odpis przez wojsko do Komendanta AK. (-) ''Stem'' pseudonim Mikołajczyka.

30 lipca 1944 do Moskwy przybywa premier Rządu Polskiego na Uchodźstwie Stanisław Mikołajczyk. 
3 sierpnia rozmawia na Kremlu ze Stalinem. Informuje o wybuchu Powstania w Warszawie i prosi o pomoc. Stalin uchyla się od zajęcia jednoznacznego stanowiska. Zarzuca Armii Krajowej brak aktywności w dotychczasowej walce z Niemcami. W drugiej rozmowie, 9 sierpnia, polski premier prosi o natychmiastowe dostarczenie broni Powstańcom. Stalin oświadcza, że pomoc zostanie udzielona. Wkrótce okazuje się, że jest to czcza obietnica.
 Mikołajczyk odbył w tym czasie dwie rozmowy ''polsko-polskie'', bo „akurat” w Moskwie przebywali najwyżsi przedstawiciele PKWN: Bierut, Wasilewska, Osóbka-Morawski i Rola-Żymierski. Układa się z PKWN co do powojennego podziału stanowisk w Polsce.


Polityka układania się z ruskami Rządu Mikołajczyka upadnie.
W latach 1945–1947 przywódca PSL w kraju i poseł do KRN.

Nie wspierał aresztowanych Szesnastu przywódców Polski Podziemnej przez NKWD nie interweniuje o uwolnienie ich w tym gen. Leopolda Okulickiego.

28 czerwca 1945 Stanisław Mikołajczyk przebywa na konferencji w Moskwie wtedy RTRP przekształcił się w Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej. Do TRJN wprowadza pięciu swoich ministrów, którzy objęli drugorzędne resorty, a dla siebie Mikołajczyk bierze stanowiska wicepremiera i ministra rolnictwa.
Równolegle do tej konferencji w Moskwie toczył się pokazowy proces Szesnastu aresztowanych pod pretekstem rokowań dla wykonania postanowień jałtańskich przywódców Polskiego Państwa Podziemnego w tym gen. Leopolda Okulickiego oraz Delegatury Rządu na Kraj, którzy jeszcze niedawno podlegali mu jako podporządkowani jego Rządowi RP na uchodźstwie w Londynie. Mikołajczyk nie odwiedza ich, nie zabiega o uwolnienie i nie jest obecny na procesie.


26 września 1946 roku na posiedzeniu Rady Ministrów, w czasie dyskusji nad pozbawieniem obywatelstwa polskiego oficerów Wojska Polskiego na Zachodzie, w imieniu ludu żądał umieszczenia na liście wrogów PRL dowódcy II. Korpusu gen. Władysława Andersa.

Po sfałszowanych wyborach parlamentarnych w 1947 Mikołajczyk ucieka z Polski.
 

środa

Adiutant gen Leopolda Okulickiego, kpt. Marian Golarz-Teleszyński

Kpt. cc. Marian Golarz-Teleszyński
Kpt. Marian Golarz-Teleszyński
(ur. 11 lipca 1916 r. jako Marian Golarz w Zagórzu, zm. 26 sierpnia 1985 r. w Gdyni) – żołnierz Armii Andersa, adiutant gen. Okulickiego, cichociemny zrzucony wraz z gen. Leopoldem Okulickim, ortopeda, dr hab. Akademii Medycznej w Gdańsku.

Jego rodzicami byli Stanisław i Maria z domu Kajzer. Dzieciństwo i lata szkolne spędził w Zagórzu. Po zdaniu matury w 1935 roku

w Gimnazjum im. Królowej Zofii w Sanoku zgłosił się ochotniczo do rocznej służby w Szkole Podchorążych Rezerwy 22 Dywizjonu Piechoty Górskiej przy 5 pułku Strzelców Podhalańskich. W 1936 roku rozpoczął studia lekarskie na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie.

Zmobilizowany w kampanii wrześniowej służył jako lekarz w III Dywizjonie 24 pułku artylerii lekkiej początkowo w Armii Karpaty, potem w Armii Małopolska.

W listopadzie 1939 roku aresztowany przez NKWD na Kresach Wschodnich i wywieziony do łagrów w okolicach Kujbyszewa, a potem do Workuty.




W wyniku podpisanego w lipcu 1941 roku układu Sikorski-Majski uwolniony. Wędrując przygodnym transportem kolejowym z Workuty dotarł do Farab nad Amu-darią, a stamtąd barkami do Republiki Karakałpackiej. Zgłosił się do powstającej na terenie Związku Sowieckiego Armii Andersa i otrzymał przydział do 7 Dywizji Piechoty w Kermine dowodzonej przez gen. Leopolda Okulickiego.
.
Naszywka 7 Dywizji Piechoty
W sierpniu 1942 roku wraz z Armią Polską ewakuował się z ZSRR i statkiem przez Morze Kaspijskie przypłynął do Pahlawi w Iranie. Wiosną przybył do Khanakim w Iraku. Latem tegoż roku poprzez Czarną Pustynię dotarł do Palestyny. Tutaj otrzymał awans na stanowisko porucznika.

Egipt, 1943r. październik rekrutacja żołnierzy Polskich do Bazy Wyszkolenia Cichociemnych w Ostuni.  Przeglądu Wojsk dokonuje Komendant Bazy Wyszkolenia Cichociemnych płk Leopold Okulicki
We wrześniu 1943 roku Rząd RP na uchodźstwie ogłosił nabór do elitarnej jednostki komandosów tzw. cichociemnych. Kpt. Teleszyński zadeklarował swój akces do nowej formacji i wraz z grupą Polskich ochotników przybył do Aleksandrii w Egipcie.


Stamtąd drogą lądową poprzez Tripolitanię dotarł do Algierii. 
Z Oranu na pokładzie okrętu Ville de France przypłynął do Tarentu we Włoszech, by wreszcie zawitać w okolice Ostuni, gdzie organizowano kursy spadochronowo-dywersyjne dla Cichociemnych.

14 lutego złożył przysięgę na Rotę Armii Krajowej. 
Powołany na adiutanta generała Leopolda Okulickiego.


W nocy z 21 na 22 maja 1944 roku w ramach operacji "Weller 29" wraz z m.in. Leopoldem Okulickim został zrzucony na południowy wschód od Krakowa w Wierzbnie. Dotarła do Warszawy.

Wierzbno, pomnik Cichociemnych

Następnie dostał rozkaz by dołączyć do powstającej Poleskiej 30 Dywizji Piechoty AK. Tam objął funkcję szefa służby medycznej.

W sierpniu 1944 roku w ramach Akcji Burza Poleska Dywizja Piechoty na rozkaz swojego dowódcy Henryka Krajewskiego rozpoczęła marsz na odsiecz walczącej Warszawie. 19 sierpnia w okolicy Dębe Wielkie Sowieci rozbroili i aresztowali AKowców. Teleszyński trafił do etapowego obozu w Brześciu nad Bugiem.

płk UB, Józef Światło vel Izaak Fleischfarb oprawca adiutanta gen. Leopolda Okulickiego, Kpt. Mariana Golarza-Teleszyńskiego- Józef Światło (ur. 1 stycznia 1915 w Medynie koło Zbaraża, zm. 2 września 1994 w Stanach Zjednoczonych wysoki funkcjonariusz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, m.in. wicedyrektor Departamentu X MBP.
Odpowiedzialny za represje i liczne aresztowania żołnierzy AK. 
Prowadzi akcję z ramienia UB, by aresztować Przywódców Polski Podziemnej- Szesnastu, w tym gen. Leopolda Okulickiego współdziałając z NKWD za co został awansowany. Współorganizował fałszowanie referendum z czerwca 1946 roku i wyborów do Sejmu w styczniu roku 1947.

W dniu 10 października 1945 roku znalazł się w więzieniu na Rakowieckiej. Był tam przesłuchiwany oraz torturowany m.in. przez pułkownika UB Józefa Świałto. Po dwóch latach rodzina przekupiła straże i Teleszyński potajemnie opuścił więzienie.
By zmylić UB powrócił po wojnie do rodowego nazwiska Teleszyński.

Odznaczony: Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Armii Krajowej, a za pracę zawodową Złotym Krzyżem Zasługi.

12 września 2010 roku na terenie kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Zagórzu odbyło się uroczyste odsłonięcie i poświęcenie tablicy pamiątkowej dedykowanej kpt. Marianowi Golarzowi – Teleszyńskiemu.

poniedziałek

Gen. Leopold Okulicki u Polskich Sierot


Od prawej gen. Z. Szyszko-Bohusz, płk L. Okulicki i płk Nikodem Sulik odwiedzający sieroty z ochronki dla polskich dzieci przy Armii Polskiej w ZSRR. Generał Okulicki jako Szef Sztabu Armii Polskiej w ZSRR oraz dowódca 7 DP kładł duży nacisk na pomoc polskim sierotom poprzez przydziały racji żywnościowych przeznaczonych dla żołnierzy dzieląc je z cywilami. Zapewniał wszelką pomoc w ich wychowaniu, opiece medycznej co nie było łatwe w tych warunkach.
Polska Armia pod dowództwem gen. Władysława Andersa gromadziła się w Buzułuku, a take kilku miejscowościach na południu Związku Radzieckiego. Potem kierowano ją przez Persję (dziś: Iran) i Irak do Palestyny. Cywile natomiast poprzez Elbrus, góry w południowym Iranie dostawali się do trzech obozów pod Teheranem na tymczasowy pobyt skąd następnie udawali się w dalszą drogę. Na prośbę polskiego rządu w Londynie o pomoc cywilom, odpowiedziało kilka państw, dzięki czemu Polacy trafiali do Australii i Nowej Zelandii, Indii, Meksyku, a najwięcej (18 tys. osób) do brytyjskich kolonii w południowej, środkowej i północnej Afryce.
Pierwszy od prawej gen. Leopold Okulicki u polskich sierot w ochronce przy Armii Polskiej w ZSRR
Polskie dzieci sieroty wydostane z ruskiego łagru przy Armii Polskiej w ZSRR, później wędrujące wraz z II Korpusem Polskim

Polska sierota wydostana z ruskiego łagru przy Armii Polskiej w ZSRR

05.08.1942, Kermine, Uzbekistan, ZSRR Biskup polowy Józef Gawlina odwiedza sierociniec dzieci polskich, kierowany przez doktor Milę (Michalinę) Kiesler. Na zdjęciu stoją od lewej: ksiądz Cieński, NN, por. Tadeusz Kosiński, płk Leopold Okulicki (najbliżej biskupa), za nim ksiądz J. Król, na pierwszym planie biskup Gawlina, pierwszy z prawej płk Sulik. Na odwrocie dedykacja: "Na pamiątkę odwiedzin J. E. Ks. Biskupa Polowego Józefa Gawliny Sierocińca D. P. w Kermine, którego kierowniczką była Pani Dr. Kiesler Mila
Meldunek gen. Leopolda Okulickiego do gen. Andersa opisujący położenie ludności polskiej przy 7 DP dowodzonej przez gen Okulickiego

„Nie jedź do Polski, bo tam nadal trwa okupacja sowiecka” – takie słowa w 1945 r. usłyszała pani Danuta od polskiego przedstawiciela. Nie uwierzyła. Zresztą – za wszelką cenę chciała powrócić do siostry. Gdy po miesiącach  podróży na peronie w Kamieńcu Ząbkowickim zobaczyła żołnierza w radzieckim mundurze, zamarła.  – Półtora roku później, podczas rekrutacji do gimnazjum, kazano mi  zmienić życiorys, w którym napisałam, że zostałam wywieziona na Syberię.  „Związek Radziecki nikogo nie wywoził. Dawano wam zatrudnienie, byście  mogli lepiej żyć” – usłyszałam.


Dzieci polskie przy Armii Polskiej w ZSRR

Barbara Patlewicz, „Zesłaniec” - kwartalnik Rady Naukowej Zarządu Głównego Związku Sybiraków.  LUDNOŚĆ CYWILNA I SIEROTY POLSKIE PO „AMNESTII” 12 SIERPNIA 1941 ROKU.
Mapa zesłań Polaków do ZSRR po agresji na Polskę 17 września 1939 przez Związek Radziecki
 Przełom w położeniu obywateli polskich wywiezionych w głąb ZSRR nastąpił w czerwcu 1941 r., po agresji niemieckiej na to państwo. Dnia 30 lipca 1941 r. podpisano w stolicy Wielkiej Brytanii układ między rządem RP i rządem radzieckim, znany jako układ Sikorski-Majski. Rząd ZSRR uznał, że traktaty radziecko-niemieckie zawarte w 1939 r., dotyczące zmian terytorialnych w Polsce straciły moc obowiązującą. Układ polsko-radziecki przewidywał współdziałanie w wojnie z Niemcami, przywrócenie stosunków dyplomatycznych – w tym utworzenie na terytorium ZSRR polskiej armii. W dołączonym protokole rząd radziecki zobowiązał się przywrócić wolność pozbawionym jej obywatelom polskim. W art. I protokołu do układu stwierdza się m.in., że: z chwilą przywrócenia stosunków dyplomatycznych rząd sowiecki udziela amnestii wszystkim obywatelom polskim, którzy są obecnie pozbawieni swobody na terytorium ZSRR bądź jako jeńcy wojenni, bądź na innych odpowiednich podstawach. Dnia 12 sierpnia 1941 r. Prezydium Rady Najwyższej ZSRR uchwaliło dekret o amnestii. W myśl regulacji określających tryb zwalniania obywateli polskich amnestionowani uzyskali m.in. prawo swobodnego wyboru miejsca zamieszkania na terytorium ZSRR z wyjątkiem rejonów przygranicznych, stref zamkniętych, miejscowości objętych stanem wojennym oraz tzw. miast specjalnego reżimu. 4 Władze radzieckie już 1 sierpnia 1941 r., jeszcze przed przybyciem do ZSRR Polskiej Misji Wojskowej z gen. Zygmuntem Bohuszem- Szyszko, podały do wiadomości informację o organizowaniu jednostek polskich w ZSRR. Zwalnianie Polaków z obozów, więzień i miejsc pracy przymusowej rozpoczęto przed ogłoszeniem dekretu o amnestii przez Prezydium Rady Najwyższej ZSRR. Polscy obywatele przebywający w łagrach i więzieniach powinni być zwalniani i przesyłani do tymczasowych stacji zbiorczych, młodzież do obozów wojskowych, a mężczyźni niezdolni do służby wojskowej i kobiety, do pracy w przemyśle. Pozostali, czyli: starcy, nieletni, kobiety z dziećmi i inwalidzi mieli być przetransportowani w tereny o lepszych warunkach klimatycznych. Jednakże ten punkt protokołu praktycznie nie był przestrzegany, a najsłabsi zesłańcy byli skazani na siebie i jedynie niektórzy z nich co silniejsi i odważniejsi samodzielnie ruszali na południe do radzieckich republik w Azji Środkowej. Rząd radziecki wyraził zgodę na wydawanie czasopisma „Polska”, a także umożliwił ambasadzie RP dostęp do radia i nadawanie audycji dla Polaków cztery razy w tygodniu. Audycje radiowe docierały jednak do znikomej części zesłańców, którzy znaleźli się na zelektryfikowanych terenach ZSRR i mieli dostęp do odbiorników radiowych. Organy rządu polskiego, których przedstawicielem w ZSRR był ambasador Stanisław Kot, w związku z tragiczną sytuacją ludności polskiej zwróciły się o pomoc w postaci odzieży, jedzenia i leków do władz Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Na terenie ZSRR nie działały przedstawicielstwa Amerykańskiego i Angielskiego Czerwonego Krzyża, a rozdzielanie pomocy było źle zorganizowane. Powołano Polski Komitet Opieki z Janem Szczyrkiem na czele, któremu podlegały komitety okręgowe, rejonowe i mężowie zaufania w miejscowościach, gdzie przebywało do 50 rodzin polskich. Komitety te otaczały opieką ludność polską, przekazywały pomoc materialną, rozdzielały zasiłki oraz żywność. Po oficjalnym ogłoszeniu amnestii rozpoczęła się wędrówka obywateli polskich z okręgów północnych do środkowej i południowej części ZSRR. Rozmiary migracji obywateli polskich zwolnionych z zesłania, przekroczyły oczekiwania władz radzieckich i polskich. Pragnienie wyjazdu z miejsc dotychczasowego odosobnienia, połączone z nadzieją na poprawę życia w lepszych warunkach klimatycznych i aprowizacyjnych na południu, wywołało panikę. W początkowym okresie zwalniani z obozów otrzymywali od władz radzieckich zasiłki pieniężne – 15 rubli na dobę, żywność oraz bilety kolejowe do obranych miejsc zamieszkania. Notowano zwłaszcza duży napływ Polaków, głównie młodzieży męskiej w okolice Kujbyszewa, a ściślej do Buzułuku, gdzie znajdował się sztab Armii Polskiej w ZSRR, i do innych rejonów, gdzie organizowano jednostki polskie. Ani strona polska, ani radziecka nie miały żadnego planu na rozwiązanie tych problemów, powstał chaos transportowy. Wielotysięczne rzesze przemieszczających się obywateli polskich znalazły się w niezwykle ciężkim, często tragicznym położeniu. Linie komunikacyjne obciążone były transportami wojska i zaopatrzenia dla frontu. Na obszary, do których kierowali się obywatele polscy, napływały także setki tysięcy obywateli radzieckich ewakuowanych i uciekających ze strefy przyfrontowej. W tych okolicznościach zdobycie środków transportu i pożywienia czy zapewnienie pomocy medycznej było niezwykle trudne, a podróże trwały wiele tygodni. Stopniowo pogłębiała się niechęć obywateli radzieckich wobec migrantów. Te masowe przesiedlenia doprowadziły do śmierci tysiąca Polaków, wskutek wycieńczenia i szerzących się chorób, zwłaszcza czerwonki. Śmierć dziesiątkowała przede wszystkim kobiety i dzieci. Polacy często słyszeli od przedstawicieli NKWD, Ŝe za amnestię powinni kopać kanały melioracyjne, pracować w kopalniach i kołchozach. W celu odpowiedniego kierowania transportami i zapewnienia przesiedleńcom należytej opieki na trasie, 22 września 1941 r., powołano polskich oficerów łącznikowych na stacjach kolejowych: Kujbyszew, Kinel, Penza, Gorki Czelabińsk, Swierdłowsk, Czkałow, Nowosybirsk.

Dążąc do objęcia tej migracji kontrolą i ograniczenia jej rozmiarów, a przy tym odciążenia głównych szlaków i węzłowych stacji kolejowych, władze ZSRR na początku października 1941 r. skierowały transporty migrantów do Uzbekistanu, w okolice Taszkentu i Samarkandy. Republika ta nie była w stanie przyjąć przewidywanej liczby 100 tys. obywateli polskich, wskutek czego ich sytuacja w republikach środkowo-azjatyckich była niekiedy cięższa niż w poprzednich miejscach. Dotyczyło to szczególnie ludności z północnych rejonów Kazachstanu, Nowosybirska, terenów nad rzeką Ural, południowej części Komi i okolic Wołogdy. W południowym Kazachstanie, w obwodzie Czimkent około 25 tys. Polaków przez jakiś czas nocowało pod gołym niebem. Nie było to zjawisko odosobnione, w takich warunkach znaleźli się m.in. amnestionowani zesłańcy, transportowani przez Uzbekistan, w obwodzie Taszkent, Buchara, Samarkanda. Istotnym problemem była kwestia kolejnych zwolnień ludności polskiej z obozów. Według oświadczeń strony radzieckiej z 14 października 1941 r. w ZSRR przebywało około 380 tys. obywateli polskich pozbawionych wolności, z czego zwolnionych w trakcie amnestii zostało około 346 tys. Według władz polskich, całkowita liczba Polaków przebywających na terytorium ZSRR wahała się od 1,5 do 2 milionów. Strona polska wskazywała, że amnestią powinni być objęci wszyscy zesłańcy. Zarówno ci, którzy przebywali w „rajonach” i mieli możliwość przemieszczania się za pisemną zgodą NKWD, jak i obywatele przebywający w miejscach odosobnienia, łagrach, więzieniach, obozach pracy i „specposiołkach”. Najwyższa, występująca w dokumentacji radzieckiej, liczba obywateli polskich podlegających „amnestii” to 391 575 osób. Dane z dnia 27 września 1941 r. wskazywały, że wolności nie przywrócono 49 735 osobom, co stanowiło 12,7 procent uprawnionych. Od października 1941 r. stosunki polsko-radzieckie zaczęły ulegać pogorszeniu, pojawiły się trudności w zwalnianiu obywateli polskich z łagrów. Rząd radziecki uznał, że przesiedlenie ludności cywilnej z jednych rejonów do drugich w okresie zimy było niemożliwe. Negatywnie odniesiono się także do otwierania konsulatów polskich na terytorium ZSRR. 10 W niektórych obozach odwołano jedynie nadzór NKWD, z innych zwalniano tylko osoby starsze, inwalidów i chorych a zatrzymywano ludzi młodych i inteligencję: lekarzy, prawników i naukowców. Przedstawicielstwo polskie systematycznie przedkładało Komisariatowi Ludowemu Spraw Zagranicznych ZSRR listy osób przebywających wcześniej w obozach, a o których nie było informacji po amnestii. Władze radzieckie utrzymywały, że wszyscy działacze polityczni i oficerowie zostali zwolnieni do listopada 1941 r. 11 Ocena władz radzieckich, kogo uznać za obywateli polskich, ulegała zmianie. Początkowo, do 1 grudnia 1941 r., za takich uznawano całą ludność mieszkającą na wschodnich terenach Polski, która po 17 września 1939 r. znalazła się w nowych granicach ZSRR. Od grudnia 1941 r. do stycznia 1943 r. za obywateli polskich uznawano tylko ludność narodowości polskiej mieszkającą na tych terenach, a ludności ukraińskiej, białoruskiej i żydowskiej nie uznawano za takowych, mimo że mieszkała na wschodnich obszarach Polski. Było to złamanie ustaleń dekretu Prezydium Rady Najwyższej z 12 sierpnia 1941 r., zgodnie z którym amnestią mieli być objęci wszyscy obywatele polscy niezależnie od narodowości, mieszkający na zaanektowanych terenach. Dnia 5 listopada 1941 r. strona radziecka udzieliła Polsce pożyczki w wysokości 65 mln rubli na rozwój wojska, która miała być umorzona w ciągu 10 lat po wojnie. Podczas spotkania ze Stalinem 3 grudnia 1941 r., gen. Sikorski domagał się, by część tej pożyczki przeznaczyć na pomoc dla ludności cywilnej, nie uzyskał jednak na to zgody. 12 Dnia 19 listopada 1941 r. Państwowy Komitet Obrony ZSRR zadecydował o przymusowym przesiedleniu 36,5 tys. obywateli polskich z Uzbekistanu do Kazachstanu, a 8 grudnia 1941 r. ograniczył liczbę obywateli polskich w Uzbekistanie do 35 tys. osób. Tej ostatniej decyzji towarzyszyło postanowienie o rozsiedleniu w Kirgiskiej SRR 21,5 tys. obywateli polskich przebywających wówczas na trasach kolejowych w Kazachstanie. Na władze Kirgizji spadł obowiązek zapewnienia pracy i warunków bytu koczującym Polakom.

Sieroty Polskie przy Armii Polskiej w ZSRR
Napływ obywateli polskich do Kirgizji był więc w zasadniczym stopniu efektem dążeń władz radzieckich do zmniejszenia problemów powstałych w Uzbekistanie i południowym Kazachstanie. 13 W grudniu 1941 r. wybrano rejony i miasta w jakich miały działać delegatury ambasady RP. Do głównych obowiązków delegatów należało informowanie ambasady o potrzebach obywateli polskich, ich rejestracja, poszukiwanie im pracy, wypłacanie zasiłków tym, którzy byli niezdolni do pracy, organizowanie pracy kulturalnej i oświatowej, opieka nad dziećmi i sierotami, zaopatrywanie w paszporty, magazynowanie i rozdział darów przysyłanych z zagranicy. Delegatury ambasady roztoczyły opiekę nad ludnością polską w 42 obwodach, w których było 2600 większych i mniejszych skupisk ludności polskiej. Powołano też placówki mężów zaufania w 421 miejscowościach. Uchodźcom zagranicznej pomocy udzielały: Amerykański Czerwony Krzyż, Rada Pomocy Amerykańskiej, Rada Polonii Amerykańskiej, Rada Pomocy Katolickiej, organizacje żydowskie, katolickie i społeczne. Rozmiary pomocy były znaczne, jednak dalece niewystarczające. Amerykański Czerwony Krzyż od 1 września 1941 r. do 31 sierpnia 1942 dostarczył np. 1700 ton mąki, duże ilości mleka w proszku, ubrań, około miliona tabletek chininy i innych lekarstw. Rada Polonii w tym samym okresie przysłała 1500 beli materiałów, 2300 skrzyń z ubraniami i butami. Wartość tych darów została obliczona na 815 tys. dolarów. Niezależnie od tych dostaw rząd polski kupował w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Indiach miesięcznie towary w ilości 500 ton. Władze radzieckie wydzieliły pomieszczenia do magazynowania tych towarów w portach Morza Białego, nad Oceanem Spokojnym i w pobliżu granicy irańskiej. Magazyny znajdowały się także w Kirowie, Murmańsku, Samarkandzie i Omsku. 14 Rozmieszczenie ludności polskiej na terenie ZSRR w dniu 31 grudnia 1942 r. przedstawiało się następująco: w okręgu archangielskim – 46 tys., czelabińskim – 5 tys., gorkowskim – 5 tys., kirowskim – 5 tys., Komi – 35 tys., mołotowskim – 7 tys., Maryjskiej Autonomicznej Republice – 4 tys., swierdłowskim – 5 tys., wołogdzkim – 5 tys., irkuckim – 5 tys., nowosybirskim – 5 tys., omskim – 5 tys., w Kraju Krasnojarskim – 5 tys., w Ałtajskim – 5 tys., Jakuckim – 5 tys., 15 w okregu akmolińskim – 11154 osoby, aktiubińskim – 6442, ałma-atyńskim – 2332, dżambulskim – 17033, guriewskim i ust'-kamienogorskim łącznie 932, kustanajskim – 7713, kizyłordyńskim – 3 tys., pawłodarskim – 9845, w obwodzie południowokazachstańskim (czimkienckim) – 11747, w obwodzie północnokazachstańskim (pietropawłowskim) – 12648, w obwodzie semipałatyńskim – 6249. 16 Duża część ludności cywilnej, przebywająca w pobliżu miejsc stacjonowania polskiego wojska, była utrzymywana z norm żywnościowych organizowanej armii polskiej, czemu kategorycznie sprzeciwiały się władze radzieckie. Jednak ludność grupująca się w pobliżu wojska była skazana na pomoc materialną i żywnościową żołnierzy, którzy powoływali komitety opieki społecznej zajmujące się przede wszystkim dożywianiem. Wśród Polaków przeniesionych w południowe tereny ZSRR panowała epidemia tyfusu plamistego i brzusznego, oraz malaria i kurza ślepota, śmiertelność w niektórych okręgach w okresie letnim wynosiła miesięcznie nawet 10 procent, największa śmiertelność była wśród dzieci.  Władze radzieckie udzielały pomocy w organizowaniu sierocińców i domów dziecka, jednak nie wyraziły zgody na ewakuację do Indii 500 dzieci – sierot do lat 15. Tworzenie pierwszych ośrodków opiekuńczych dla dzieci, głównie sierot, w sprawozdaniach dzieci te nazywano „okrągłymi” sierotami lub dziećmi wojny, datuje się na lata 1940-1941. Początkowo sierocińce powstawały samorzutnie w większych skupiskach polskich i były organizowane przez przebywających na zesłaniu nauczycieli i działaczy oświatowych, którzy troszczyli się o przetrwanie dzieci. Problem organizacji placówek wychowawczo-oświatowych i opiekuńczych został rozwiązany po zawartym 24 grudnia 1941 r. porozumieniu, w którym to rząd radziecki wyraził zgodę na organizację domów dziecka i przedszkoli dla dzieci polskich w Związku Radzieckim. Terenowe władze radzieckie wydzielały pomieszczenia dla powstających domów dziecka, przedszkoli i szkół. Do lipca 1942 r. zostało zorganizowanych 139 sierocińców i ochronek, w których było ok. 9 tys. dzieci; 175 przedszkoli, w których znalazło schronienie 5680 dzieci; 43 szkoły z 3 tys. uczniów oraz 68 kursów, w których uczestniczyło 1500 słuchaczy. Ogółem spośród 160 tys. dzieci polskich, przebywających na terytorium ZSRR, pomocą w domach dziecka, ochronkach, przedszkolach, szkołach i kursach, zostało objętych jedynie 15,5 tys. 17 „Gazeta Polska” zamieszczała instrukcje i programy dla szkół i przedszkoli, oraz fragmenty dzieł Mickiewicza, Żeromskiego i Sienkiewicza, a także prowadzony był obszerny dział: „Poszukiwanie Rodzin”. 18 Opieka nad polskimi dziećmi wypływała z dwóch głównych powodów. Po pierwsze należało organizować instytucje opiekuńcze i wychowawcze o charakterze polskim, po drugie zapewnić dzieciom nauczanie w języku polskim. Najszybszy rozwój placówek dla dzieci odnotowano w Uzbekistanie, Turkmenistanie, Tadżykistanie i Kirgizji. Dnia 19 marca 1942 r. gen. Władysław Anders wydał rozkaz o ewakuacji wojska, ale także dzieci i ludności cywilnej przebywającej wokół polskich dywizji. Zalecenie dotyczące ewakuacji ludności cywilnej było powodem zatargu jaki powstał między ambasadą polską a dowództwem Armii. Ambasador S. Kot chciał wstrzymać ewakuację ludności cywilnej, przeciwne jej były także władze brytyjskie, które dążyły do ewakuowania jak największej liczby żołnierzy polskich celem wykorzystania ich do obrony pół naftowych w Iranie i Iraku. Gen. Anders nie cofnął rozkazu. W dniach 24 marca do 4 kwietnia ewakuowano 33 069 żołnierzy, w tym 1603 oficerów, 1759 ochotniczek i 1880 junaków, a także 10 789 osób cywilnych, w tym 3100 dzieci. 19 Wśród przybyłych na Bliski Wschód odnotowano wzrost zachorowań, głównie na tyfus plamisty, dyzenterię, malarię i inne choroby. Do czerwca 1942 r. zmarły 434 osoby cywilne w tym 200 dzieci i 150 żołnierzy. Pierwszym przystankiem dla uchodźców ewakuowanych z armią Andersa był Iran, gdzie zostali zakwaterowani tymczasowo w dużych obozach przejściowych, umiejscowionych początkowo w Pahlevi i Meshedzie. W Pahlevi wojskowe władze brytyjskie zgromadziły żywność i odzież, oraz środki transportu celem przewiezienia ewakuowanych do dalszych obozów przejściowych. Ewakuowana ludność cywilna została na pewien czas rozmieszczona w Teheranie, gdzie władze brytyjskie zorganizowały pomieszczenia dla 10 tys. osób cywilnych, a następnie przewieziona do Indii i niektórych państw afrykańskich.

Teheran, 14.11. 1942. Obóz Cywilny nr 1, ewakuacja Polaków z ZSRR wraz z Armią Andersa

Film Polacy w Persji/Iranie po ewakuacji z ZSRR

 
Po marcowej ewakuacji wojska, stosunki polsko-radzieckie uległy dalszemu pogorszeniu. Wiosną 1942 r. władze radzieckie podjęły akcję skierowaną przeciwko placówkom terenowym i delegaturom ambasady RP w ZSRR. Począwszy od 10 maja przeprowadziły aresztowania personelu tych placówek, obejmując nimi łącznie 118 osób. 9 z nich, posiadających paszporty dyplomatyczne zwolniono. Do końca października 1942 r. uwolniono kolejne 93 osoby, natomiast pozostałych 16 pracowników polskich placówek skazano na wieloletni pobyt w obozach. W drugiej połowie 1942 r., po likwidacji delegatur ambasady RP, magazyny z żywnością, odzieżą i lekami przejęły władze radzieckie, a większość placówek opiekuńczych dla polskich dzieci uległa likwidacji. 20 Druga ewakuacja żołnierzy i rodzin rozpoczęła się 9 sierpnia i została zakończona 1 września 1942 r. odbyła się zgodnie z ustaleniami konferencji w Taszkiencie i protokołem polsko-radzieckim z 31 lipca 1942 r. Kierowali nią gen. Żukow ze strony radzieckiej oraz płk Leopold Okulicki pózniej gen. Bohusz-Szyszko ze strony polskiej. Gen. Bohusz-Szyszko, w czerwcu 1942 r. został mianowany szefem sztabu armii, po wyjeździe 19 sierpnia gen. Andersa do Teheranu zastępował go aż do momentu likwidacji dowództwa armii. Członkowie rodzin wojskowych, którzy uprzednio mieszkali we wschodniej Polsce, a byli narodowości polskiej, musieli posiadać zaświadczenie wydane przez sztaby jednostek potwierdzające, że są najbliższymi krewnymi żołnierza. Dotyczyło to rodziców, żony, męża, niepełnoletnich dzieci lub chorych braci i sióstr pozostających na utrzymaniu wojskowego. Obywatele ZSRR, którzy zawarli związek małżeński z osobami narodowości polskiej, a chcieli być ewakuowani ze współmałżonkami musieli składać oświadczenia i pisać prośby o wyjazd do prezydium Rady Najwyższej ZSRR.

 Zakład nr 6 dla polskich sierot w Isfahanie.

Zgodnie z planem transportów i ustaloną kolejnością ewakuacja odbywała się koleją do Krasnowodska, a stamtąd statkami – półtora dnia podróży przez Morze Kaspijskie do Pahlevi, częściowo ewakuacja odbywała się drogą lądową przez Aszhabad. PodróŜ koleją do Aszchabadu opisała Wanda Ellis: głód niesamowity, bo juŜ nie dostawaliśmy bochenka chleba dziennie, jak w drodze na Syberię, każdą kromkę chleba trzeba było zdobyć: ukraść, wyprosić, kupić, jeżeli ktoś miał jeszcze kilka groszy. Zaczęła się gehenna – wygłodniali, schorowani ludzie, dzieci w wagonach, w których nas gryzły wszy. Choroby: tyfus, cholera, dyzenteria. w wagonie nie było żadnego zaplecza sanitarnego – ani wody, ani ubikacji. Jak tylko pociąg się zatrzymał ludzie wyskakiwali by załatwić swoje potrzeby bezpośrednio na peronie. Trudno to opisać, ale myśmy to przeżyli, choć tyle tysięcy z nas zginęło. Bóg jednak nad nami czuwał.21 Ogółem podczas drugiej ewakuacji z ZSRR do Iranu wyjechało 69 247 osób, a mianowicie: 2430 oficerów, 36 701 szeregowych, 112 urzędników wojskowych, 1765 ochotniczek pomocniczej służby kobiet, 2738 junaków i 25 501 osób cywilnych, w tym 9633 dzieci. Ewakuowani żołnierze stanowili wówczas, nie licząc ludności cywilnej, około 65 procent stanów polskich sił zbrojnych na zachodzie. 22 Po drugiej ewakuacji zachorowało około 7 tys. żołnierzy i ponad 5 tys. osób cywilnych, a po przybyciu do Iranu zmarło 568 osób. 23 Łącznie ZSRR opuściły 115 742 osoby: 78 470 żołnierzy i 37 272 cywili, w tym 13 948 dzieci. Wśród nich było około 10 procent ludności niepolskiej. 24 Pobyt uchodźców w Iranie nie potrwał długo z powodu wrogiego nastawienia wojsk radzieckich okupujących północny Iran, zagrożenia ze strony armii niemieckich, które już osiągnęły Kaukaz, ale i braku odpowiednich warunków do życia. Ostatecznie część uchodźców została przeniesiona z Iranu do: Libanu, Palestyny, Indii, Ugandy, Kenii, Tanganiki, północnej i południowej Rodezji, południowej Afryki, Meksyku i Nowej Zelandii. Maria Gabiniewicz wspominała: ostatnim transportem wyrwaliśmy się z Rosji sowieckiej, gdzie zostały tysiące zrozpaczonych Polaków, których odesłano do kołchozów. Nigdy nie zapomnę karkołomnej podróży ciężarówkami z Aszchabadu przez Meszhed do Teheranu przez łańcuch górski, by przekroczyć granicę na wysokości 2 500 metrów. Po gehennie, którą przeszliśmy Teheran był zupełnie innym światem. Życie obozowe zorganizowane, działała szkoła, harcerstwo i duszpasterstwo. [...] Teheran był bramą, przez którą wysyłano nas grupami w róŜne części świata. Mama odsunęła kuszącą propozycję wyjazdu do Santa Rosa w Meksyku. zgłosiła nas do transportu do Afryki przez Indie. Uważała, że Afryka leży bliżej Europy i może kiedyś wrócimy do Polski. Do Indii transportowano nas statkiem wojennym przez zatokę perską. Dla bezpieczeństwa dołączono konwój. [...] Wszędzie byliśmy jakby w przelocie do Polski. Każda podróż w warunkach  wojennych była ryzykiem. Po 12 dniach rejsu przez Ocean Indyjski statek szczęśliwie zawinął do portu Beira w Mozambiku u wybrzeży czarnego lądu. Dorośli przeżywali niepewność i lęk przed nieznanym, a my cieszyliśmy się, że czeka nas przygoda spotkania z egzotyką tego kontynentu. Całym jestestwem chłonęłyśmy otaczający nas świat. Nie byliśmy tu pierwsi. W Afryce Brytyjskiej od Kenii, Ugandy, Tanganiki, Rodezji północnej, południowej, aż po Kraj Przylądkowy, w 22 osiedlach dla uchodźców przebywali juŜ nasi rodacy (około 18 tysięcy), którzy, podobnie jak my, przeszli przez różne miejsca zesłania w ZSRR.25 Warunki życia ludności w krajach afrykańskich były bardzo ciężkie. Trudności sprawiały odmienne obyczaje, nieznajomość języka, tropikalny klimat i brak nauczycieli do organizowania szkół. W Ugandzie największe osiedla znajdowały się w Koja i Masindi, przebywało w nich około 6400 osób, w tym 3 tys. dzieci i młodzieży. Każda wioska stanowiła odrębną całość, miała zorganizowaną szkołę, świetlicę, działały kółka teatralne i literackie. Polacy mieszkali w prymitywnych domkach oblepionych gliną z dachami pokrytymi trawą i liśćmi bananowca. Bogdan Harbuz tak przedstawił życie w osiedlu Koja: Nie dostawaliśmy pieniędzy na prowiant, a tylko raz w miesiącu 5 szylingów na wydatki. Jedzenie było nam dostarczane: jakiś ryż, mąka, trochę mięsa, soli, cukru, herbaty i kawy raz na tydzień. Dlatego większość ludzi miała własne ogródki, gdzie hodowali warzywa. [...] Ludzie żyli bardzo biednie, chorowali, nie było pracy, [...] Dzieci uczono pod gołym niebem, nie było książek [...]. Maria Gabiniewicz opisała we wspomnieniach pobyt w Afryce: „Mała Polska” to świat dzieci i młodzieży, nauki i zabawy, wycieczek, przygód, to świat odzyskanej równowagi po trudnych przeżyciach. Ważną częścią tego świata była odmienna kultura, miejscowe zwyczaje i obyczaje oraz egzotyka przyrody. Była to wielka lekcja odsłaniania tego, co dobre w człowieku, w świecie, w życiu. [...] Przez 6 lat przebywałam w Afryce, w Rodezji w osiedlu Bwana M’kubwa. Nazwa ta w miejscowym narzeczu bemba oznacza „wielki pan”, a nam kojarzyła się z sienkiewiczowską powieścią W pustyni i w puszczy. Domki ulepione z gliny, pokryte trawą słoniową, w sercu Afryki – wprawdzie nie przypominały rodzinnych stron, ale troska dorosłych o akcenty polskie w dekoracji osiedla była ogromna. Nie tylko w ogródkach kwitły polskie kwiaty, ale na maszcie powiewała flaga biało-czerwona, a przy głównej bramie wjazdowej czuwał orzeł biały.
Razem z Polskim Wojskiem, ZSRR opuściło kilkadziesiąt tysięcy cywilów, w większości kobiet i dzieci

Wielu Polaków osiedlono w Indiach, było to możliwe dzięki staraniom polskiego konsula w Bombaju Eugeniusza Banasińskiego. Rząd indyjski ofiarował gościnę około 10 tys. uchodźcom polskim, wśród nich znalazło się 5 tys. sierot. Dzieci otoczone były opieką Polskiego Czerwonego Krzyża i mieszkańców Bombaju. Początkowo zostały umieszczone w willach w nadmorskiej miejscowości Bandra, oddalonej 10 kilometrów od Bombaju. Następnie zbudowano osiedle „dzieci polskich” koło wioski Balahadi w Jamnagar w księstwie Katiawar. Dalsze transporty Polaków przybywały do Indii drogą morską z Iranu, z portu w Ahwazie do Bombaju. W Bombaju, obok konsulatu powstały delegatury: opieki społecznej oraz oświaty. Polacy rozmieszczeni zostali w obozach uchodźczych: Bombaj, Bandra – koło Bombaju, Panhgani, Country Club koło Karahi, Malir – koło Karahi i Valivade koło Kolhapur. W obozie Bandra dziećmi opiekowała się m.in. Hanka Ordonówna, a w największym obozie w Kolhapurze-Valiwade znalazło czasowe schronienie ok. 5 tys. osób. Mimo wszystkich trudności polska młodzież przebywająca na terenie Indii była objęta nauczaniem szkolnym; jej liczbę trudno określić z uwagi na nieustanne przemieszczanie się dużych grup uchodźców. Podkreślenia wymaga też fakt, że we wszystkich ośrodkach uchodźczych funkcjonowały liczne organizacje społeczne. Wiesława Paskiewicz tak zapamiętała pobyt w ośrodku Valiwade: [...] Nurt życia wyznaczały: szkoła, harcerstwo, duszpasterstwo. [...] Kształtowały nas organizacje i stowarzyszenia religijne jak Sodalicja Mariańska, Krucjata Eucharystyczna, [...] Działały też zespoły sportowe, chór i liczne kółka zainteresowań, prowadzono też uzupełniające kursy zawodowe. Około 22 tys. Polaków, pozostało na Bliskim Wschodzie w obozach na terenie Iranu, Iraku i Palestyny. W końcu 1942 r. i na początku 1943 r. na terenie Iranu polskie obozy znajdowały się w Teheranie, Isfahanie, Meszhedzie i Ahwazie. Szkoły powstawały najpierw w Teheranie, gdzie po roku pobytu uchodźców było ich dziesięć, w tym dziewięć powszechnych i jedno gimnazjum. W Isfahanie z uwagi na korzystny klimat powstał obóz i sierociniec dla dzieci polskich. Przebywało tam ponad 2300 dzieci i 300 osób dorosłych. Powstało osiem szkół powszechnych i jedno gimnazjum. W Ahwazie, obozie przejściowym na drodze do portu wyjazdowego, była jedna szkoła powszechna i gimnazjum. Pierwsi polscy uchodźcy przybyli do Palestyny na przełomie czerwca i lipca 1942 r. Byli to chłopcy i dziewczęta w wieku od 14 do 18 lat, którzy w ZSRR należeli do młodzieżowej organizacji utworzonej przy Armii Polskiej – „Szkoły Junaków i Młodszych Ochotniczek”. Transporty junaków przybyłych do Palestyny umieszczone zostały w przygotowanym obozie w Bashit. Tutaj nastąpiła selekcja młodzieży do poszczególnych typów szkół, a więc do szkoły powszechnej średniej ogólnokształcącej czyli Junackiej Szkoły Kadetów oraz szkół zawodowych. Dowództwo Szkół Junackich mieściło się w Barbarze koło Gazy. Po przeprowadzeniu w sierpniu 1942 r. w obozie w Bashit selekcji uczniów Dowództwo Szkół Junackich utworzyło dwie szkoły powszechne: Junacką Młodszą Szkołę Powszechną i Junacką Starszą Szkołę Powszechną. Szkoła dla młodszych junaków składała się z uczniów w wieku od 8 do 15 lat i obejmowała początkowo 4 pierwsze klasy. Natomiast szkoła dla starszych junaków, w chwili jej otwarcia obejmowała klasę V i VI. Obie szkoły rozpoczęły pracę l września 1942 r. Junacka Szkoła Kadetów była jedyną męską szkołą średnią ogólnokształcącą na terenie Palestyny. Zorganizowana została 21 sierpnia 1942 r. w obozie w Bashit, jako czteroklasowe gimnazjum ogólnokształcące. Trudne warunki zakwaterowania sprawiły, że 19 października 1942 r. została ona przeniesiona do wojskowego obozu w El Quastinie, z którego 28 lipca 1943 r. została przeniesiona do miejscowości Barbara, gdzie stacjonowała do momentu jej likwidacji w czerwcu 1947 r. Ogółem w latach 1942-1947 w Junackiej Szkole Kadetów uczyło się 1632 uczniów. Najwięcej młodzieży junackiej przybyłej do Palestyny uczyło się w junackich szkołach zawodowych. Do końca września 1942 r. powstały w Palestynie i Egipcie trzy junackie szkoły zawodowe: Junacka Szkoła Mechaniczna w Tel El-Kebir, Junacka Szkoła Mechaniczna w Rafah, Junacka Szkoła Mechaniczna w El Quastinie. W listopadzie 1942 r. utworzona została Junacka Szkoła Mechaniczna w Sarafand, zaś w grudniu 1942 r. w Palestynie Junacka Szkoła Mechaniczna w Beit-Nabala. Oprócz szkół zawodowych niższego stopnia działały także gimnazja i licea zawodowe. Pierwszą szkołą tego typu było Gimnazjum Mechaniczno-Lotnicze w Heliopolis w Egipcie, powstałe 5 stycznia 1943 r. na bazie warsztatów RAFu w pobliżu Kairu. Z dniem l września 1945 r., szkoła przekształcona została w Gimnazjum i Liceum Mechaniczno-Lotnicze. Pod koniec czerwca 1945 r. Liceum i Gimnazjum w Heliopolis zostało zlikwidowane. Dla dzieci upośledzonych działała w latach 1943-1945 w El Quastinie, a następnie w Barbarze Junacka Szkoła Specjalna. Po przyjeździe do Palestyny w grudniu 1942 r. Szkoła Junaczek, która obejmowała wówczas szkołę powszechną i gimnazjum ogólnokształcące, liczące 546 dziewcząt, rozkazem Dowództwa Armii Polskiej na Wschodzie z dnia 5 grudnia 1942 r. zmieniła nazwę na Szkołę Młodszych Ochotniczek (SMO). 30 W latach 1943-1944 na Bliskim Wschodzie zostało zorganizowanych 26 szkół wojskowych. Szkoły junaków i junaczek miały znaczne osiągnięcia, młodzież uczyła się i przygotowywana była do powrotu i pracy w ojczyźnie. Najważniejszą zasadą w postępowaniu młodzieży było kierowanie się zawsze interesem Narodu Polskiego i pracowanie ofiarnie dla Jego szczęścia. Po tragicznej śmierci gen. Sikorskiego kierunek wychowania młodzieży uległ zmianie. W latach 1944-1945 nawoływało młodzież, by nie wracała do Polski i w takim duchu nauczyciele prowadzili zajęcia w szkołach junackich. W 1944 r. premier Nowej Zelandii Peter Fraser zgodził się przyjąć dzieci polskie, głównie sieroty i półsieroty, których rodzice zmarli na terenie ZSRR i w Teheranie lub których ojcowie walczyli na froncie. Najmłodsze z tych dzieci miało około trzech lat. Jeszcze w Isfahanie zorganizowano personel nauczycielski, lekarski i administracyjny, łącznie 105 dorosłych osób. Opiekę duszpasterską nad dziećmi roztoczyli ksiądz Michał Wilniewczyc oraz siostry: Maria Aleksandrowicz i Anna Tobolska. 1 listopada 1944 r. statek „General Randall”, na którego pokładzie znajdowało się 733 dzieci, przypłynął do Wellingtonu. Dzieci zamieszkały na północnej wyspie, koło miasteczka Pahiatua, około 150 km od stolicy Nowej Zelandii. Miejsce to nazwano Polish Children's Camp – Pahiatua. Znajdowały się tu przedtem zabudowania wojskowe, dla potrzeb dzieci dobudowano baraki dla szkół. Była również kaplica, sala widowiskowa, rekreacyjna i szpital. Główna ulica w obozie nosiła imię generała Tadeusza Bora-Komorowskiego. W osiedlu działało przedszkole, szkoła męska, szkoła żeńska oraz gimnazjum. Z czasem zorganizowano drużyny harcerskie. Polish Children's Camp utrzymywany był przez rząd nowozelandzki oraz subsydiowany przez Rząd Polski w Londynie. Dzieci starsze umieszczono w katolickich szkołach przyklasztornych lub zawodowych. Zorganizowano także bursy dla młodzieży – dla chłopców na Island Bay, dla dziewcząt na Lyall Bay w Wellingtonie. 31 Ludność polska kierowana była także do Meksyku. Osiedlenie około 10 tys. uchodźców polskich odbyło się tam na podstawie umowy zawartej przez gen. Sikorskiego z rządem Meksyku. Rząd meksykański nie ponosił kosztów utrzymania Polaków. sprawy te regulował specjalny komitet do utrzymania ludności polskiej, składający się z przedstawicieli polskich, brytyjskich i amerykańskich. Ludność polska, zgodnie z umową, pracowała wyłącznie na roli i nie wolno jej było opuszczać osiedla. Pierwszy transport z ludnością polską, poprzez Indie, przybył do Meksyku w październiku 1943 r. i liczył 720 osób. Znajdowały się w nim głównie kobiety i dzieci. Ludność ta została osiedlona w obozie Santa Rosa w pobliżu miasta Leon, w centralnym Meksyku. Następne transporty przybywały w końcu 1943 r. 32 Po wyprowadzeniu Armii Polskiej z ZSRR stosunek do Polaków uległ pogorszeniu. Negatywnie odnosili się do nich zarówno przedstawiciele władz jak i obywatele radzieccy, twierdząc, że skoro armia polska nie chciała walczyć na froncie wschodnim obywatelom polskim nie należą się żadne przywileje. Dnia 16 stycznia 1943 r. komisariat ludowy spraw zagranicznych wystosował specjalną notą do ambasady polskiej w sprawie likwidacji jej placówek na terenie państwa radzieckiego i cofnięcia decyzji przyznającej obywatelstwo polskie osobom narodowości polskiej mieszkającym na terenach wschodnich polski, które weszły w 1939 w skład ZSRR. W praktyce oznaczało to, że kresowi Polacy zostali uznani za obywateli ZSRR i otrzymali radzieckie dokumenty tożsamości – „pasporty”. w wypadku odmowy przyjęcia tego dokumentu przewidywano odpowiedzialność karną. Akcje wręczania radzieckich dowodów tożsamości, NKWD przeprowadziło w okresie luty-maj 1943 r. Polaków, którzy odmawiali ich przyjęcia, osadzano w więzieniach, matki szantażowano mówiąc, że w przypadku nie przyjęcia „pasportu” pójdą do obozu, a ich pozbawione opieki dzieci trafią na ulicę, bądź do domów dziecka. „Pasportyzacją” objęto łącznie 257660 osób (190942 osoby dorosłe oraz 66718 dzieci). Z materiałów NKWD wynikało, że w trakcie pasportyzacji wypełnione zostały 190942 ankiety, obywatelstwo radzieckie nadano 165208 osobom, według innych danych 166791, a 24151 uznano za obywateli polskich. We wszystkich wypadkach chodziło wyłącznie o osoby dorosłe. Pomimo gróźb i szykan 1583 osoby odmówiły wyrażenia zgody na zmianę obywatelstwa. Karą było skazanie na 2, rzadziej 5 lat pobytu w łagrach. 33 Niezależnie od tych tragicznych wydarzeń należy pamiętać o tym, ilu Polaków udało się uratować w ramach dwóch akcji ewakuacyjnych. Każde osiedle uchodźcze było „Małą Polską” zarówno Pahiatua w dalekiej Nowej Zelandii, Santa Rosa w Meksyku, Isfahan w Iranie czy osiedla w Indiach oraz 22 osiedla w Afryce - od Kenii, poprzez Ugandę, Tanganikę, Rodezję północną i południową aż po Kraj Przylądkowy – Oudtshoorn.

















Polskie dzieci na tułaczych szlakach 1939–1950, pod red. Janusza Wróbla i Joanny Żelazko
Stanisław Manterys, Stefania Zawada (red.), Anna Szatkowska (tłum.) Dwie ojczyzny. Polskie dzieci w Nowej Zelandii. Tułacze wspomnienia
Lynne Taylor Polskie sieroty z Tengeru
Piotr Żaroń Wykaz cmentarzy i zmarłych żołnierzy junaków armii polskiej w ZSRR i Iranie w latach 1941-1942